Hehe, mam świadomość takich faktów, ale ona jest już dość duża

ja też nie jeździłam w ochraniaczach, tyłek się stłukł nie raz, żyję, takie jest dzieciństwo

Wychodząc z założenia, że zaraz z dziecka wyjdzie warzywo od upadku, nie powinnyśmy wypuszczać naszych dzieci nawet nie tyle z domu, co z ich pokoju, prawda? A najczęściej dzieje im się krzywda właśnie w domu- to przykleszczą sobie rękę szufladą, to drzwiami, to na siebie wpadną w przedpokoju....idąc tym tokiem rozumowania w domu też dziecko powinno mieć ochraniacze i kask

Oczywiscie profilaktyka tego typu jest ok., każdy zna swoje dziecko, jeśli czujesz, że powinna jeździć w ochraniaczach, to jej zakładasz i super, masz pewność. Ja wiem, że na rowerze jej dobrze idzie, a upadek może ją tylko wzmocnić (bez przesady, nie rozwija niesamowitej prędkości i już od dawna się nie przewróciła, bo się asekuruje- nogą, ręką, potrafi się "uratować"), wiem to i uważam, że akurat w JEJ przypadku nie jest to niezbędne i też ok.
Czasem myślę, że nasi rodzice az tak nie dmuchali na nas- ochraniacze rzadko kiedy się widywało, ja chodziłam z siniakami, zadrapaniami, bo już mając 5-6 lat łaziłam po płotach i drzewach i to dzieciństwo było MEGA, dajmy żyć dzieciom i dajmy im doświadczyć takich fajnych rzeczy

pod kontrolą, oczywiście, ale nie przesadną

i to oczywiście MOJA OPINIA i nie krytykuję tego, że zakładacie ochraniacze, też dobrze, przynajmniej o tyle mniej siniaków

każda z nas wychowuje inaczej, na swój sposób i każda robi to dobrze, ale każda po swojemu
