Później okazało się, że na osiedlu moich rodziców, do sprzedania jest super mieszkanie. Ja i Paweł, jako para, poszliśmy do banków, żeby dowiedzieć się jaką mamy zdolność. Wyliczyli nam, że prawie na 200 tyś. No to super. Bierzemy to mieszkanie

Pożyczyliśmy od rodziców na zaliczkę, zapłaciliśmy i z tym wszystkim do banków, żeby złożyć wniosek. A tu szok! Nagle nasza zdolność okazała się być mniejsza niż 100 tyś. A mieszkanie oczywiście kosztowało więcej! Oboje jeździliśmy osobno po bankach, żeby znaleźć taki, który nam da kredyt na to mieszkanie. Żaden nie chciał

Przed nami kreowała się już jedynie wizja utraty 13tyś które były przeznaczone na ślub. Byłam już tak zdesperowana, że nawet do homebroker'a trafiłam, żeby pomogli mi znaleźć bank. Ale im też się nie udało

Zaczęłam więc dzwonić nie po małych filiach, tylko po głównych oddziałach. Odebrała przedstawicielka mBanku (takiej masakry, która ma za darmo przelewy i prowadzenie konta oraz rozdaje kubki). Tam powiedziała nam, że jako małżeństwo, a więc już jedno gospodarstwo, a nie dwa - mamy zdolność akurat tak, żeby kupić to mieszkanie. To był poniedziałek.
Wieczorem spojrzałam ma ukochanego...i powiedziałam "no dobra, weźmy już ten ślub cywilny teraz". Następnego dnia, gdy byłam w pracy, Paweł załatwiał i załatwiał...aż zadzwonił do mnie i powiedział "w sobotę bierzemy ślub"! Ja od razu cała blada, zimna, zaczęłam się trząść... "że co?" No i szybko urlop w pracy i załatwianie wszystkiego. Akty urodzenia, obrączki itp...
W sobotę o 10.45 zostałam jego żoną 
W poniedziałek, jako małżeństwo - biegiem do banku... "dzień dobry, o jej, nie mają państwo zdolności". Uwierzcie mi, że oboje byliśmy o maluteńki kroczek od popełnienia morderstwa ze szczególną premedytacją!!!
Tak więc, rodzice zlitowali się nad nami i podpisali wspólnie z nami pod wnioskiem o kredyt. Miało być 15 dni roboczych i pieniądze na koncie. Gdy minęło 20 dni roboczych - znów biegaliśmy od banku do banku i szukaliśmy, kto nam da expresem kredyt, bo umowa niebawem miała stracić ważność i pieniądze miały przepaść. W końcu expresem miało okazać się PKO!
Szybko wnioski itp. 7 dni roboczych - decyzja była

:D:D podczas gdy mBank jeszcze nie zdecydował! Oczywiście obwarowania były - np aneks do przedawnionej o 2 dni umowy przedwstępnej sprzedaży mieszkania, tak by była jeszcze aktualna. Załatwialiśmy to wszystko i odezwał się mBank. Który też miał swoje obwarowania - bardzo ciekawe z resztą. Np. nowy operat szacunkowy (koszt około 600zł) który zamiast ciemno niebieckiej pieczątki będzie miał ją w kolorze jasno niebieskim!!! HAHAHA!!! Wielkie pokłony w ich stronę!!!
Tak więc sytuacja się rozwiązała i obecnie mieszkamy już we własnym mieszkanku

I grzecznie szykujemy się do ślubu kościelnego

CDN....