U mnie na weselu nie było dzieci znajomych (ze względu na nasze finanse), jednakże dzieciaki z naszej rodziny i owszem i było to dość sympatyczne, zwłaszcza że w kściele mieli dość zaszczytne funkcje, a podczas wesela nie było z nimi kłopotu w ogóle, zresztą nie robiliśmy także osobnego menu, ani stołu.
Wydaje mi się, że jeżeli rodzice decydują się wziąć swoje pociechy na taką imprezę, to decydują się także na zajmowanie nimi, a przynajmniej pilnowanie, żeby się grzecznie bawiły.
Ostatnio sama byłam ze swoim 6-cio tygodniowym synkiem na weselu i ani Kubuś nie przeszkadzał nikomu, ani też nam w zabawie. Poza tym moja rodzinka byłaby rozczarowana, gdybym go nie wzięła. Poza nim byli 5-cio letni bliźniacy mojego kuzyna i dzieci od pana młodego, wszystkie były grzeczne i fajnie się bawiły (chłopcy koło 20.30 zostali odwiezieni do domu i zostali z babcią, a ich mama wróciła i bawiła się jeszcze długo).