No więc to już ostatnie zdjęcia, chyba że kiedyś zrobię nowe które pokazują więcej szczegółów.
No to parę detali. Mieliśmy przepiękny, dwustronnie perłowy papier w białym odcieniu, a do tego takie same koperty (zdziercza cena ale efekt przepiękny). Przez dłuuuuuuuugi długi czas tworzyliśmy projekt, ponieważ nasze oczekiwania były... hmm... różne

Mój W. jest minimalistą. Proste kształty w małej ilości. Ja uwielbiam wyszukane wzory i bogate czcionki, ale może z przekory lubię również geometryczne wzory. Także to, na co się zdecydowaliśmy, jest kompromisem między kwiatowymi wzorami i koronką, które proponowałam, a oszczędnymi dekoracjami w stylu technicznym preferowanym przez mego lubego.
Mimo, że wzór wybrany na przód jest bogaty, to jest symetryczny i czarny, a jego otoczenie jest b. minimalne.
W środku było podobnie. Wykorzystanie kapitalików dało nam mniej standardową niż zwykle czcionkę (podpatrzyłam to we wzorach angielskich zaproszeń), a ozdobna, makowo-czerwona czcionka została zarezerwowana dla imion, nazwisk i nagłówków. Jedyny dodatkowy kolor to rubinowo-czerwone cyrkonie (8 na zaproszenie), własnoręcznie przyklejone przez Lubego. W efekcie przykleił pensetą ... ponad 650 diamencików.
Ja zajęłam się jedynie wiązaniem w formie kokardki z posrebrzanego sznurka... chociaż wierzcie mi, i tak mnie to dużo stresu kosztowało

No, to tyle o zaproszeniach! Mam nadzieję, że się podobają
