Byliśmy dziś na konsultacji u innej (podobno bardziej doświadczonej) pani urolog i ...... zabiegu w poniedziałek nie będzie.
Pani doktor była mocno zdziwiona po obejrzeniu siusiaka Filipa, ze ktoś chciał go poddać już teraz zabiegowi, który jej zdaniem jest zbędny.
Dokonała poszerzenia cewki na miejscu, "na żywca", przy czym od razu dodam, ze Filip nawet nie pisnął gdy mu do cewki wprowadzała taką specjalną rurkę (nie wiem jak to się fachowo nazywa).
Za dwa tygodnie znów mamy przyjść i zrobi to raz jeszcze i tyle. Żaden zabieg nie jest koniczny.
Ale profilaktycznie będziemy przynajmniej raz w miesiącu badać mocz.
Mama pracowała z tą kobietą sporo lat i mówiła, ze ma do niej zaufanie, ze to dobry specjalista.
Przyznam, ze jestem w szoku i trochę skołowana.
No bo jedni swoje, drudzy swoje.
Tak łatwo i lekko ręką kierują dzieci na blok operacyjny kiedy jak się okazuje ten sam efekt można osiągnąć nieinwazyjnie.
Miejmy nadzieję, ze będzie ok.
Szczerze mówiąc to poczułam ulgę, ze ten zabieg nie jest konieczny.