Było BOSKO!!!!

Wypoczęłam wspaniale! Opalałam się, snurkowałam, nurkowałam, pływałam łodzią podwodną, jeździłam na wielbłądzie i quadami po pustyni. Dwa tygodnie minęły jak z bicza strzelił. Jedyna rysa to, to że niestety drugiego dnia zachorowałam.

Nie, nie była to żadna klątwa Faraona, nic z tych rzeczy. Odezwało się moje sławetne "szczęście" i złapałam w ciepłych krajach zapalenie oskrzeli

i niestety sprawiło to, że ani nie wybraliśmy się o Kairu obejrzeć piramidy i sfinksa, ani do Luksoru.

No cóż, trudno. Mimo tego i tak było bosko, a zapalenie oskrzeli w żaden sposób nie przeszkadzało mi w leżeniu na plaży na słoneczku i opalaniu się.

Zdjęć mamy mnóstwo

Ale jeszcze nie wszystko zgrane. Na razie na początek wspomnienia z nurkowania...
To ja z dive masterem.

Wszystko O.K.

I parę rybek.

Rafa w cale nie jest taka, jak pokazują na filmach. Jest przepiękna, pełno rybek, ale w cale nie jest aż tak kolorowa, jak to na filmach przyrodniczych widać. Ale i tak byłam zachwycona. Nurkowałam z butlą pierwszy raz w życiu i strasznie mi się podobało. Dive Master powiedział, że szło mi super i że mam zrobić papiery nurka i przyjść do nich pracować jako Dive Master

Pogoda była super, ale szczerze mówiąc myślałam, że będzie cieplej. Było piękne słońce, ale cały czas wiał silny, zimny wiatr, który znacznie ochładzał powietrze. A wieczorami było po prostu zimno. Ale podobno była to najzimniejsza zima w Egipcie od wielu lat.

To znów moje sławetne szczęście.
Niestety, ale urlopik minął i znów trzeba wrócić do codzienności, tej wspaniałej, kolorowej, która po powrocie przywitała mnie deszczem. Ach, ta nasza "piękna, polska" zima.
