jeny a ja sie przyznam ze nie pamietam jak smakowal... 
ale super przypomniec sobie te chwile..
gosci mieliscie superowych! szczegolnie nasza czesc stolika 
Karolinko

cieszy mnie to ze sie swietnie bawilas z moimi przyjaciolmi

zreszta strategicznie cie usadzilam

przystepujac do dalszej czesci relacji, teraz nastapi moment, ktory cie tak bardzo wzruszyl
Podziekowania hmmm o czego by tu zaczac ...
mysle ze od faktu, iz dla naszych rodzicow decyzja o naszym slubie, po trwajacym 5 lat zwiazku, w trakcie, ktorego zdarzylismy kupic i wyremontowac mieszkanie w PL, miec biznes, sprzedac go, wyjechac do IRE, osiasc tu, kupic dom, otworzyc biznes ... hmmmm decyzja ta byla wielce wyczekiwana a zarazem byla niezym zaskoczeniem

dlaczego zaskoczeniem ... hehe chyba dlatego ze nigdy nie poruszalismy tego tematu, ze byl on skrzetnie omijany i ze majac tak zaganiany tryb zycia jak my nie oczekiwali ze jakos w koncu zdecydujemy sie powiedziec sobie sakramentalne TAK ...
dlaczego wyczekiwany ...
hmmm dla Pawla rodzicow bylam coreczka od x czasu, ukochana synowa bez slubu, corcia tesciow, ktorzy zawsze po mojej stronie stawali - smieszne czyz nie??
z kolei Pawelek dla mojej mamy - ukochany zieciunio bez obraczki, dla ojca partner w grzebaniu w elektryce i debatach na temat aut i innych kwestii moto-mechanicznych, wymarzony maz dla corki z diablem za skora

mysle ze nasi rodzice w skrytosci ducha marzyli o naszym slubie, ale bedac taktownymi ludzmi nigdy nie naciskali, nie podejmowali tematu, cierpliwie czekali ...
podziekowania planowalismy dosc dlugo - chcielismy dac rodzicom cos od serca co zapewni im nasza bliskosc, mimo odleglosci nas dzielacej - tak powstaly albumy relacjonajuce 5 lat naszego zwiazku i naszej milosci ...
tak powstaly podziekowania - osobiste, od serca, wydrukowane w formie pieknych kart z naszym zdjeciem w sercu ...
to co napisalismy mielismy przeczytac rodzicom i wreczyc im albumy, zatanczyc w rytm "cudownych rodzicow mam ..." - wiem, wiem ze to strasznie oklepany standard weselny, ale nie chcielismy modyfikacji wiedzac ze tego wlasnie oczekuja ... tej melodii, tych slow ...
coz ... jak mawiali starozytni ... zycie pisze rozne scenariusze ...
u zibiego na ambonie zostawilismy albumy i zyczenia i stajac tam na podescie, przygotowujac sie do zejscia Pawelek oznajmil mi ze nie da rady, ze nie przeczyta, ze zbyt jest wzruszony, ze przekracza to jego mozliwosci ... zebym przeczytala swoje, bo wie ze ja dam rade, bo nie mam tremy w wystapieniach publicznych i mam wprawe (tiaaaaa nikt nigdy mi nie wytlumaczyl dlaczego mam nogi z waty i zacisniete palce u stop skoro nie mam tremy

)a on w milczeniu wreczy swoim rodzicom albumy i po prostu ich wysciska ...
powiedzialam ze nie ma takiej mozliwosci .... hmmm ... wzielam mikrofon i zapytalam czy jest pewien ze nie da rady - potwierdzil ... coz powiedzialam ze w takim badz razie ja powiem cos - nie bede przeciez czytac tylko swoich zyczen i wreczymy albumy ...
nie czulam sie podstawiona pod sciana - w glebi ducha przewidywalam taka opcje, zdawalam sobie sprawe, ze Pawelek, wychowany zupelnie inaczej niz ja, nienawykly do mowienia gdy tlum ludzi patrzy na ciebie wyczekujaca, moze nie dac rady ...
ktos moze pomyslec ze jestem zimna, ze nie wzruszylam sie i glosu mi nie odebralo ... coz bylam wzruszona ogromnie, mialam wrazenie ze prad pkynie mi w zylach a serce wyskoczy, ale tak mnie wychowano - staw czola lekom a pozniej pobecz sobie w kacie ... popatrzylismy na siebie reasekuracyjnie, Pawelek trzymal palce mojej dloni ...
trzymajac mikrofon zaczelam powoli schodzic z podestu ...
slowa same przyszly, ulozyly sie w kombinacje tego co napisalismy i tego co podyktowaly okolicznosci ...
Kochani rodzice, w dniu naszego slubu chcielibysmy Wam bardzo serdecznie podziekowac za wasz trud i za wychowanie ... Napisalismy kilka slow od serca ... kotre sa jednak zbyt ciezkie do wypowiedzenia w tym momencie ... wiec przekazemy je wam w formie takich oto kartek i fotoalbumow, zebyscie mogli o nas zawsze pamietac patrzac na nasze zdjecia ...
Dziekujemy wam za wszystko i pamietajcie ze bardzo Was kochamy, nawet jesli jestesmy tak daleko od Was wiem ze moja mowa nie byla 7 cudem swiata ... ba zacytowana teraz doslownie brzmi moze jakos niepelnie ... ale wierzcie mi trudno byloby mi cokolwiek lepszego w ciagu minuty stworzyc i wypowiedziec ... majac podniesiony do granic mozliwosci poziom adrenaliny ..
przyznam sie ze opanowanie drzenia glosu i dlawiacej kuli w gardle kosztowalo mnie sporo wysilku, nie myslalam ze az tak emocje zagraja w moim sercu ...
a pozniej usciskom i slowom pelnym milosci i zwruszenia nie bylo konca
Nic w życiu nie jest ważniejsze od szczęścia - twojego i twoich bliskich.
Richard Carlson
a pozniej z glosnikow poplynelo cdownych rodzicow mam i otoczeni przyjaciolmi i rodzina tanczylismy spiewajac ...
do tej chwili mam to pod powiekami i czuje wzruszenie i szczescie i to wszystko na co brakuje mi slow zeby oddac glebie tych przezyc ...
Szczęście to jedyna rzecz, która się mnoży, jeśli się ją dzieli.
Albert Schweitzer
c.d.n.