w zasadzie zeby zrelacjonowac nasz slub powinnam zaczac od przylotu do PL - czyli 1 sierpnia 2007 ... ech ale co tu pisac o traumie lotniskowo bagazowej, biegu po terminalach z walizkami, napietym do bolu grafiku ...

w zasadzie jest co opisywac ... hehe na dwa odcinki telenoweli by bylo ... wiec moze sie pokusze

najgorszym jest to ze loty do PL z Cork zawsze wymagaja ekwilybrystki logistycznej, ogromnej dozy cierpliwosci i Machiavellowskiego niemalze sprytu

po kazdej takiej podrozy czlowiek ma serdecznie dosc ...
a wynika to z kilku wzgledow:
1. brak bezposredniego polaczenia do Szczecina i okolic ... jesli kogos Wroclaw satysfakcjonuje to prosze bardzo ...

2. jedyna opcja bezposrednia w miare bliska to Berlin i bus - ale tu horror show oslabiajacy nerwy nawet nawiekszego twardziela - lot o absurdalnej porze pt 6 z hakiem - gdzie na lonisku aerlingus wymaga zeby byc 1h20 min wczesniej

dodajmy jeszcze ze na owo lotnisko dostac sie jakos trzeba - no co oczywiscie zajmuje nieco czasu ...
3. lot z Dublina - czyli kombinacja alpejska w trampkach na cztery rece - do Dublina dostac sie mozna na cztery sposoby: auto, autobus, pociag i samolot ... transport publiczny szynowo - drogowy wykluczamy z klucza ... tragedia w ciapki z porazka skrzyzowana ... auto 3,5 h jak ma sie fuksa ... samolot ... najgorsze linie z tanich linii czyli parchaty Ryanair ... a dalej Centralwingsem do PL
i tu de facto zaczyna sie poczatek naszej historii

wybralismy radosna opcje:
Ryanair do Dublina i Centralwings do Szczecina ...
nie to ze mam uraz do Ryana ale szczerze odradzam tego przewoznika ...
hmmm przyczyna - hehe padniecie ze smiechu - opcja zakupu dodakowej torby ... wg wskazowek na stronie www - rozmytych i nieprecyzyjnych bardzo - mozesz zakupic dodatkowa torbe (przy barbarzynskich wagowkach Ryanairu cale mnostwo ludzi sie juz na to nabralo) ... placisz za dodatkowa torbe a tu klops .... hehe nici ze sprytnego planu dodatkowych kilogramow nie kupujesz ... chocbys nie wiem jak kombinowal mozesz sobie w druga torbe puchu napchac ... i tak masz 15 kg ....
z relacji taksowkarza po powrocie dowiedzielismy sie ze nie jestesmy jedyni - on sam sie nabral ...
zycie ....
ale ... poczatek byl niezly - niedoinformowana pracownica Ryanairu myslala jak my i nasze 42 kg

na podstawowym puscila na luzie ...
gorzej bylo w drodze powrotnej ale to juz inna historia ...
wracajac do meritum sprawy ...
polozenie sie spac 31/07 bylo czysta proforma w okolicy 2:30 rano musielismy byc na nogach zeby wyjechac do Cork na samolot .... hehe rownie dobrze moglibysmy sie nie klasc wcale ....
po doleceniu do Dublina - z opoznieniem oczywiscie

i niezwykle uroczym nerwowym oczekiwaniu na bagaz ... - ja mam zawsze wizje ze polecialy mi torby do Amsterdamu, Bpmbaju lub gdziekolwiek indziej ... paradoksach zwiazanych z biegie przez lotnisko z wozkiem zaladowanym torbami na kolejny check - in, lotem zakonczonym radosnym plasnieciem o plyte lotniska - nie ma to jak tanie linie lotnicze - startuja i laduja z klasa

zero umiejetnosci i czlowiek zawsze sie obudzi (tj ja sie budze a Pawel poniewaz boi sie latac jest koperkowo siny ...)
wiec po plasnieciu o plyte lotniska w Goleniowie w okolicach 15 ... zaczal sie nasz maraton przedslubny

c.d.n.