Kochani,
Przepraszam że tak pozno rozpoczynam swoją relację, ale z różnych względów nie mogłąm tego uczynić wcześniej.
Minęło...9 dni od Tego Najpiękniejszego Dnia...Jest cudownie

Ślub był pięknym rozpoczęciem Naszej drogi przez życie, i mimo że mieszkalismy ze soba przed slubem to od 7 lipca czuję sie bardziej kochana i bardziej kocham...a myslałąm że mocniej nie można

W skrócie przedstawię Wam jak wyglądał u nas ten pamiętny dzień...
Obudziliśmy sie przed 8. Byłąm bardzo spokojna i szczęśliwa

Mój Skarb bardziej poddenerwowany powtarzał z niedowierzaniem że to naprawdę juz dziś...Po kąpieli i małym sniadanku ruszylismy do fryzjera, pozniej do kosmetyczki i szybciutko do domku po przygotowane wczesniej pakunki i do Ornety

Aaa jeszcze po drodze po wiązankę i kotylion dla świadkowej i butonierki. Cały czas byłam spokojna i uśmiech nie schodził mi z twarzy. Mój Skarb za to denerwował sie za nas oboje

No dobra to moze jakieś fotki wrzucę
