Wiecie co, czytam to wszystko i bardzo mnie to wszystko zastanawia... Jak to jest ze pokolenie naszych rodzicow ma ewidentny problem, zeby sie od nas/ naszego pokolenia od...czepic??!
Przeciez ludzie z pokolenia naszych rodzicow o wiele wczesniej zakladali rodziny, mieszkali osobno, sami sie utrzymywali, juz na studiach zawierali malzenstwa, mieli dzieci i jakos dawali rade. I pokolenie naszych babc jakos to akceptowalo, ze dzieci ida na swoje. (przzynajmniej ja mam takie obserwacje)
Dlaczego nasi rodzice nie wierza, ze nasze pokolenie moze niezaleznie funkcjonowac bez ich nadzoru i wiecznego wtryniania sie... Dlaczego maja wieczna potrzebe zycia naszym zyciem??
Gdzie nastapil blad...?
A odnosnie Franka... dziewczyno, jestes odpowiedzialna za swoje zycie i zycie swojego dziecka, nie stoj na pozycji ofiary, walcz o siebie, powiedz wyraznie tesciowej co jest nie do zaakceptowania i podejmij konkretne kroki. I nie oszukuj sie ze jakos to bedzie. Jezeli Twoj maz do tego nie dorosl to pewne decyzje musisz podjac sama. Niestety.