U mnie w przeciągu 2,5 miesiąca nazbierało sie tego bardzo dużo, a zaczęło się od mojego pobytu już w szpitalu po porodzie teście przyjeżdzali nawet dwa razy dziennie i to nic że dziecko moje leżało w inkubatorku ,im to nawet nie robilo
byleby popstyrkac mu jak najwiecej zdjęc (że aż mi wsytd za nich było),
-druga taka sytuacja miała miejsce na drugi dzien jak przyniesli mi dziecko na pol godz na karmienie, dziecko nakarmione
usnelo , a tesiowa bez pytania na ręce go wzieła ja jej tłumacze że dopiero co pojadł i spi a ona nic, moja mama nawet
dzicka wtedy ani razu nie miala na rekach i jej mówi że raz go w oczka (bo przystawila go na wprost słonca) a ona dalej
swoje. Na to ja nie wytrzymałam i jak tylko mąż przyjechał powiedziałam mu co o tym myśle (zrobiłam mu awanturę na
cała sale

żeby nie przyjezdzali do mnie co dwie godz bo mam tego dość chce odpocząć, że nie ma żadnego brania na
rece dziecka bo nie chce go przyzwyczajać (pozatym tesciowa nauczyła dziecko od jej corki -kilka miesiacy starszego od
naszego- noszenie na raczkach -pierwszy wnuk i dziecko nic tylko na rekach ,spi 15 min i znowu na raczki chce- tragednia.
Dlatego u mnie ma zakaz noszenia na rekach. I jak narazie sie tego trzyma, przyjdzie popatrzy, wiem że by chciala wziąśc
ale wie ze ja sobie tego nie życze.
-niestety jeździmy do nich co tydzien na weekendy i oczywiscie muszą byc jakieś uwagi, pierwsza była (po 10 min odkąd
zobaczyła małego) , spi za długo na jednym boczku

- teściu - dziecko leży główką w dół (to nic że gondolka w wózku jest profilowana tak że ma główke wyzej
-prababcia męża- (wczesniej trzymajac smycz psa i głaskajac go ) podchodzi i chwyta malego za dłonie , na to mąz żeby go
nie dotykała po dłoniach bo jest
nieszczepiony a bierze raczki do buzi później (ona wielka obraza i wyszła)
- z 50 razy powtarzalismy tesciowi że ma nie palic przy dziecku (nic sobie z tego nie robi) więc ja biore dziecko i wychodzę
zawsze, albo nachyla sie nad dzieckiem trzymają papierosa w drugim reku i tekst ze niech się uczy od małego

-teskt ma zimne raczki, czy nóżki też przechodziłam
-najlepsze jest to że jej córka nie tak dawno też urodziła i cackała sie z nia jak z jajkiem , ona trzymała dietę żeby mały nie
miał kolek, przyjeżdzamy na obiad do tesiów ona sie mnie pyta czy karmie piersia (jak by nie wiedziała) i daje mi mieso
smazone, ziemniaki polane tłuszczem i surówke z ogórków w smietanie, zupe pomidorowa gdzie wie ze mam uczulenie na
pomidory na to ja ze dziekuje nie zjem.
-wyjezdzając od tesciów mąż poprawiał fotelik z dzieckiem , tesciu chwycil fotelik (gdzie jest na małego za duzy i pasy
poprostu mu wiszą o mały włos nie wypadł ja przerażona krzycze żeby go trzymał a on do mnie z tekstem przecież to nie
jajko
-tekst tesia (dziecko ma miesiac) kiedy on się będzie z nim mógł pobawic bo (jego córka) mu daje małego
-kupiłam drugi wózek bo mi wyrósł z gondolki i musiałam wiekszą zakupic tekst tesciowej ,dziecko leży główka w dół
na to ja w płodzie też leżal główka w dół i mu sie podobało.
Jak sobie coś jeszcze przypomne to dopisze bo jest tego dużo (pewnie co weekend to coś nowego dojdzie)
Na szczescie moja mama sie nie wtrąca w to co robie i jak (ona jak to powiedziala jest ze mnie dumna ze sobie sama daje rady)
Oczywiscie tesciu to skomentował że jestem jakas nienormalna że nie chce żeby mi ktos pomógł (no bo ich córka to dziecko odrazu daje i wybywa albo idzie spac)