Wczoraj zrobiłam sobie z mamą mały maraton po salonach ślubnych po Czeladzi, Będzinie i Dąbrowie, m.in. zahaczyłyśmy o ten na Okrzei. Obie z mamą byłyśmy zachwycone. Pani przemiła i bardzo kompetentna. Przymierzyłam 4 suknie i miałam wrażenie, że naprawdę nie usiłuje mi niczego wcisnąć. Otwarcie mówiła, jeśli coś było nie tak. Po prostu wzbudzała zaufanie. Moja mama skomentowała to: "właściwa osoba na właściwym miejscu"

Jeśli chodzi o wypożyczenie sukienki, to koszt jest równy połowie wartości - w tym są przeróbki związane z dopasowaniem sukni do panny młodej i dwa czyszczenia - przed wypożyczeniem i po oddaniu.
Natomiast dzisiaj jak wracałam z praktyk miałam przesiadkę w centrum DG. Miałam czekać około 20 minut na autobus, więc pomyślałam, że wejdę pooglądać suknie koło antykwariatu. Z pozytywnym nastawieniem ruszyłam w drogę i chyba nie była to najlepsza decyzja

Pani akurat wychodziła (było około 13:00, nie zostawiała żadnej kartki, salon jest do 18:00 - ale ok, każdy ma prawo do chwilki przerwy w pracy żeby kupić coś do jedzenia np.). W każdym razie jak ją spotkałam w drzwiach to od razu zmierzyła mnie morderczym spojrzeniem. Spytała kiedy mam ślub. Jak usłyszała odpowiedź to mnie wyśmiała, że już teraz chcę oglądać suknie. Cóż, ja się nie zrażam łatwo

Powiedziałam, że chcę tylko rzucić okiem (bo taka jest prawda, chciałam się zorientować czy mam tu ciągnąć mamę albo kumpelkę). Pani nawet nie weszła do salonu, tylko czekała na zewnątrz aż skończę oglądać. Zapytałam ją o ceny welonów. Była bardzo niezadowolona, że zmuszam ją do pracy o 13:00 :/ Pytałam też o wypożyczenie sukni. Okazało się, że "wypożyczyć można tylko te z najstarszych kolekcji i to musi idealnie suknia pasować, bo przeróbki kosztują". A samo wypożyczenie to połowa ceny sukni. Generalnie moja wizyta trwała 5 minut, i raczej więcej czasu tam nie spędzę :]