No to
RELACYJKE CZAS ZACZĄĆ 
Zaczne od
czwartku…
Arek wyjechał około 19 do Jasła po rodziców (wrócili w pt)… do mnie przyjechała mama z sis przywiozły suknie…
Wieczorkiem u psiapsióły odbyło się kolejne panieńskie spotkanko w niewielkim gronie.. dostałam „
panieński koszyczek” - ksiażka Jak wytrzymac z mężczyzna, kaganek dla ogniska domowego, Aniołek na miłość i takie tam… Wypiłyśmy po lampce pysznego gruzińskiego winka, zjadłyśmy pyszne cicha… i trzeba było się zbierać…
W domku chwila plotek z mamcią i lulu…

Dodam że pogoda w czwartek była do bańki…….
Pt …Nie zrywalyśmy się wczesnie… pogoda nie zachęcała do wychylania nosa z domku

..ale trzeba było… w samo południe były paznokcie… babeczka bardzo miła.. ale mam wrażenie nie do konca kumata, nie mogła sobie poradzic z frenczem na moich paznokietkach… ale..udalo się w koncu i paznokcie jakos wyglądały …

Potem z mamcią poszłam na obiadek, wróciłyśmy - i…
przetestowalysmy ubieranie sukni … mamci szlo dośc marnie, dlatego postanowilysmy ze w sb. pomoze nam jeszcze cioteczka… Świadkowa czyli moja sis z uwagi na Karolka

nie była angazowana w przygotowania.
Około 15 przyjechał mój papa i zabraliśmy się do hotelu- zakwaterowac Ich… Wróciłam w sam raz aby wziasc prysznic

, przebrac się i przywitac teściów przywiezionych przez Arka

… Szybka kawka i wyruszyliśmy na kolacje
w 6-tke MY + nasi rodziciele… Spędziliśmy bardzo miło jakies 3-4 godzinki, potem zabraliśmy się do domku, rodzice do hotelu, a teściowie do szwagrostwa…

O dziwo wieczorem bez problemu zasnęliśmy i spaliśmy spokojnie do samego rana.. bez zadnych „atrakcji” …
I nastał 7 lipca roku pańskiego 2007……………..