najgorsze w tym wszystkim jest to, że jak zamawiałyśmy sukienkę pod koniec grudnia ubiegłego roku, to tłumaczyłam, czemu tak wczas pierwsza przymiarka i nikt nie wnosił sprzeciwów.
A teraz sprawa wygląda tak:
pierwsza przymiarka miała być 4 czerwca, ja przeniosłam na 5, bo moja mam nie mogła ze mną iść dzień wcześniej.
2 czerwca dzwoni do mnie pani salonowa-córka, że przymiarkę trzeba przesunąć, bo rzekomo gdzieś jedzie i ustawić ją po 11 czerwca
8 czerwca dzwoniłam, aby sie umówić na 13 czerwca, ale pani salonowa-córka powiedziała, że ma komplet i że na później
12 czerwca, dzisiaj, zachodzę do salonu, czekałam na panią salonową- mame prawie godzinę, bo wyszła gdzieś i zostawiła kartkę na drzwiach zaraz wracam i dostaje ochrzan, że tak wczas ustawiam pierwsza przymiarkę, ale została przyjęta data 21 czerwca
i mnie zaczyna już gotować, bo nikt nie szanuje mnie, mojego zdrowia i mojego zdania.
Jak ktoś się czuje na tyle silny i zamawia sukienkę do szycia tydzień przed ślubem, to jego sprawa, a nie moja. Ja chcę mieć ją wcześniej, bo później na głowie będę mieć co innego, np wytruj sali, a nie pierwszą przymiarkę sukienki, bo pani salonowa tak chce
