Dobry wieczór ciężarówki

Napiszę tego posta i zmykam bo nie potrafię sobie znaleźć tutaj miejsca

Nię będę się rozpisywała co i jak od początku bo nie mam do tego nerwów ani siły

Napiszę tylko, że 31 grudnia 2015 roku o godz 7.50 przyszedł na świat nasz najukochańszy synuś Kajetan.
Teraz tam wysoko w niebie na miękkiej chmurce jest Jego dom...
Niech spoczywa w spokoju nasz Aniołek

Pochowaliśmy Kajetana 7 stycznia.... Pożegnaliśmy się tylko na chwilę, którą jest nasze życie. Jest to chwila w porównaniu do wieczności jaka nas czeka Kajetanku... Niedługo się spotkamy- wierzę w to!!! Póki co mamy malutki grobek, nad którym się pochylamy i płaczemy z bólu...
Dopiero teraz zaczyna do mnie docierać, że to wszystko co się wydarzyło i dzieje się aktualnie to nie jest zły sen...
To nie tak miało być

Mieliśmy dla synusia wybierać łóżeczko za jakiś czas a nie trumienkę

Jak żyć kiedy serce rozpadło się na milion kawałków.... los jest okrutny

i proszę nie piszcie mi, że za jakiś czas będzie lepiej i że będziemy mieli jeszcze dzieci... nie chcę tego czytać i słuchać- a słyszę to ostatanio bardzo często i krew mnie zalewa....
Wiem, że na wszystko potrzeba czasu ale już nic nie będzie takie same...
Następne dzieciątko/-a jesli je mieć będziemy nie zastapią nam Kajetana- nawet tak nie myślę, że kolejne będą na pocieszenie... wiecie co mam na myśli... Wiaodme jest to, że będziemy je kochać miłością wielką ale Kajetan na zawsze pozostanie naszym pierwszym serduszkiem i nikt ani nic nam Go nie zastąpi i płakać będziemy już do końca życia

Trzymam kciuki za wszystkie ciężarówki i życzę Wam jak najlepiej

Powodzenia!!