caril gratuluję drugiej córci

my w sobotę mieliśmy chrzciny Mateusza i od tego dnia przestałam karmić piersią, choć bardzo chciałam... na chrzcinach zaczął się koszmar i jeszcze się nie skończył... zrobił mi się zastój w piersiach, ściąganie laktatorem nic nie dało, w kościele ledwo mogłam wytrzymać, później na sali dostałam drgawek i temperatury, zadzwoniłam do położnej, kazała jechać do domu, wziąść ciepły prysznic i ręcznie odciągnąć nadmiar pokarmu. Goście zmyli się o 20.30 chyba ze względu na mój stan. Pod prysznicem spędziłam prawie godzinę razem z mężem, który pomagał mi odciągać pokarm. W niedzielę jak się obudziłam było jeszcze gorzej, piersi jak skała, znów odciąganie, popołudniu temperatura 38,5, zbijałam tabletkami, dziś już lepiej, ale dalej odciągam pod prysznicem, piję szałwię na zatrzymanie laktacji i robię okłady z kapusty. Dodatkowo lewa pierś jest od środka czerwona i nie wiem czy się tym martwić czy nie. Nikomu nie życzę takich przeżyć, gdybym wiedziała, że odciąganie laktatorem tak się skończy to bym nie zaczynała. masakra... właśnie idę pod prysznic się odciągnąć, ciekawe jak długo potrwa zanim pokarm zaniknie