Czesc, jestesmy juz w domku. Wypuscili nas dzis o 11, maly jest zdrowiutki i nawet za bardzo zoltaczki nie ma

a ja wreszcie ruszam sie jak czlowiek, opuchlizna poschodzila, zgaga sie skonczyla i wszystko wraca do normy

no i 6 kg na minusie, pewnie byloby wiecej gdyby nie wielkie balony

ktore pojawily sie dzis
Wiec bylo tak

nie moglam spac tej nocy 15, bo strasznie palila mnie zgaga, po prostu dramat, nawet na fejsie gadalam z ktoras foremka, nie pamietam juz z kim jeszcze gdzies kolo 1.30, w koncu kolo 2 udalo mi sie zasnac, a o 2:45 obudzily mnie skurcze, myslalam, ze to przepowiadajace, bo nie byly bardzo bolesne, ale za to co 4 minuty, po toalecie zrobily sie bolesne, obudzilam meza, ktory nie uwierzyl, no ale w koncu wstal. Po szybkim prysznicu, skurcze byly juz co dwie minuty i chodzic nie moglam, o 3:30 bylismy w szpitalu z 3cm rozwarcia, co mnie zalamalo, ale podczas badania zrobily sie 4. Polozna zapytala czy chce skorzystac z wanny, stwierdzilam, ze tak, wiec napuscily mi wody, zapalily swieczki, zapaszki, ale juz mnie to niewiele obchodzilo, weszlam do tej wanny, po dwoch skurczach powiedzialam, ze chce jednak epidural, wiec wyciagnely mnie z wanny i okazalo sie, ze to ostatni moment na epidural, bo jest juz 6

anestezjolozka mowi, ze musi ze mna wywiad przeprowadzic, ja mowie jej, ze niech mi juz da ten epidural a potem niech gada, no, ale wiadomo, nie mogla. Zdazyla mnie zapytac czy mam jakies uczulenia, a ja czuje, ze musze przec

one szybko rozwarcie, a tam juz 8, wiec epidural odpadl, pytaly mnie czy chce gaz, ale niezdazylam odpowiedziec, bo juz parlam, przebili mi pecherz, bo nie pekl, probowalam rodzic na lezaco, siedzaco, w kucki, ale w koncu kazaly mi pojsc do toalety, ze moze pecherz blokuje malego, noi jak poszlam, tak na stojaco urodzilam. A malego blokowalo to, ze uodzil sie jak supermenek z raczka przy glowce, tak, byloby jeszcze szybciej

no iw sumie o 5.49 byl juz na swiecie. Zaraz napisze dalej bo teraz siadam do obiadku
