Nika, świetne!
Gratuluję inwencji.
To ja napiszę z perspektywy korepetytora i matki zerowkowiczki.
Jestem w stałym kontakcie z uczniami, ale oni nie chcą lekcji online, oni chcą osobiście... Co mnie nie dziwi.
Trochę gadamy o życiu, trochę sprawdzam zadania, które zadaje, troszkę rozpisze z wytłumaczeniem, ale to wciąż nie to samo. Dodam, że w większości są to maturzyści, którzy obawiają się co będzie w maju.
Mam nadzieję, że maturę przesuną, bardzo bym chciała, bo boję się o uczniów.
I tak sobie myślę, że po tej kwarantannie korepetytorzy będą miali nawal pracy.
U córki codziennie coś zadają z klasowych książek.
My to olewamy.
Dlaczego? Bo to co zadają to Lilia już zrobiła, gdyż z nudów wypełniła wszystkie książki do końca.
Pracę plastyczne zadane robimy, ale wiecej robimy swoich.
Obecnie jesteśmy na etapie miłości do kodowania strzałkami i do zagadek matematycznych z zakresu dodawania.
Jeśli chodzi o moje zdanie to powinien ten rok szkolny być przedłużony.
Może nie jakoś drastycznie, ale tydzień, dwa napewno.
Moja córka ma opóźniony rozwój mowy i pokładałam wielka nadzieję w zerowke.
Miałam nadzieję, że przygotują córkę do I klasy na tyle, że będę spokojniejsza. Wiadomo, że dużo pracy wkładamy w domu plus neurologopeda w to, żeby było jak najlepiej.
Ale dużo dawała ta Zerowka, corka bardzo się rozwinela...
To mój punkt widzenia