Niestety Ewa, ludzie w ostatniej chwili się wykruszają. Bliżej wesela to dopiero zaczynają planować wyjazd i wynajdują, lub napotykają przeszkody.
U nas też tak było, o czym wiesz. Koledzy (już nie!) wystawili mnie w dzień ślubu, ciotka z dwójką dzieci 4 dni przed, a wujek 6. Do paru osób musiałam sama dzwonić - może mieli rację nie dzwoniąc, w końcu na zaproszeniach było napisane, żeby potwierdzić swoją obecność. Ale wydaje mi się, że jest ładnie, jak ktoś nie moze przyjechać i zadzwoni i poinformuje o tym. Oczywiście takich osób była większość, no ale u niektórych musiałam dopominać się kontaktu.
Tacy ludzie są, wiem, że się tym denerwujesz, to zrozumiałe, ale niestety... Trzeba to najzwyczajniej olać, bo to najmniejszym powinno być dla Ciebie zmartwieniem.