Pierwszy zarzut odnośnie zapachu: w całym Paryżu nie śmierdziało tak, jak w toalecie na lotnisku Modlin
Jedynie jedna stacja metra (nazwana przez nas pieszczotliwie Le Klop

) miała toaletowy aromat, ale dało się wytrzymać. Jeździliśmy prawie wszystkimi liniami.
Śmieci też nie uświadczyliśmy, a kosze były puste, albo pełne do połowy. Bezdomnych mogę policzyć na palcach rąk i byli nieszkodliwi.
Nie mieliśmy żadnych niekomfortowych czy niebezpiecznych sytuacji, a wracaliśmy do hotelu między 22, a 23.