Nie dałam rady wczoraj.
Muszę Wam podzielić relacje na parę cześci bo nie mam czasu wszystkiego wrzucic na raz.
A zatem, usiądźcie wygodnie, weźcie herbatkę tudzież kawę w łapkę i czytajcie.
Tu muszę od razu przeprosić Was za jakość zdjęć....no nie są to mistrzowskie foty i aparat też juz ma swoje lata.
TAJLANDIA czyli podróże z dwoma małymi potworami i Starym.
Część 1.
Przedwstęp!
Podróż do Tajlandii była podporządkowana dzieciom. Plan wycieczki układany był tak, żeby było wygodnie im, a nie nam! Plan zwiedzania był dokładnie taki sam. Staraliśmy się, aby dzieci nie były zmęczone i poddawaliśmy się ich humorom np. nie poszliśmy zwiedzać największej atrakcji Bangkoku Wielkiego Pałacu, bo Zuza uznała, że to nuda i woli Oceanarium. Co się odwlecze to nie uciecze

Co do wysp – nie byliśmy na tych najbardziej urodziwszych bo kasowo nie dalibyśmy wtedy rady, ale nie żałuje. Skupiliśmy się na wyspach dość mało znanych (oprócz Lanty), nie obleganych, pustych i cichych.
PrologPewnego ranka obudziłam się i pomyślałam o podróży do Azji. W sumie nie ważne było gdzie. Ważne było, żeby się spakować i pojechać gdzieś daleko. Za chwilę jednak przyszła druga myśl – a dzieci? Co z dziećmi. Przecież mamy niespełna roczne dziecko!!
Potem była Manufaktura Podróży, rezygnacja z remontu łazienki i zakup biletu.
A jak już bilet był kupiony to machina ruszyła. Bo trzeba wiedzieć Wam moje drogie, że w podrózowaniu na własną rękę wszystko zaczyna się od zakupu biletu - taniego biletu
Start.Po przygodach, przełożeniu wyprawy w końcu nastał upragniony dzień wyjazdu.
Wylot mieliśmy z Warszawy o godzinie 10:00. Postanowiliśmy przespać się w Warszawie, aby nie jeździć po nocy z dziećmi i być wypoczęci przed długą podróżą.
Spakowani ( plecak, duża torba na kółkach + bagaż podręczny w ilości 3 sztuk) wyruszyliśmy do Wawy ok południa. Wieczorem już spaliśmy w malusimy hoteliczku pod lotniskiem, żeby o 6 wstać i wyjechać na lotnisko.
Tam odprawa, czekanie i takie tam pierdoły lotniskowe.
Po 6 godzinach lotu przesiadka w Doha (*stolica Kataru).
Tu zatrzymam się i napiszę, że Tymon doskonale zniósł lot. Nie podobało mu się tylko przypinanie pasami przy starcie i lądowaniu ale w miarę kolejnych lotów dochodziliśmy do wprawy, tak, że nawet nie zauważał, że jest przypięty. Na 7 odbytych lotów czyli łącznie 14 startów i lądowań = przypięcie pasami płakał 3 razy. Reszta lotu odbywała się bardzo spokojnie (spał w kołysce, na rękach, na ziemi). Z Zuzą nie było żadnych problemów. W ogole nie marudziła – rozrywki na pokładzie Qatar Airlines jest aż nad to, a na innych liniach loty były na tyle krótkie, że nie zdążyła się wynudzić.
Bangkok - o mój Boże!!!!Co ja tu robie?!Po przylocie do BKK doznaliśmy szoku. Wychodzisz na ulicę, a tam…..huk, ryk, miliony aut, skuterów, tuk tuków, nad tobą jedzie pociąg, a na dodatek dostajesz od klimatu „szmatą po gębie”! Jest nie tylko gorąco…jest mokro, wilgotno. Przez cała podróż miałam wrażenie, że jestem brudna i mokra nawet jak przed minutą wyszłam spod prysznica.
Teraz już będzie krótko.
Bangkok – pełen świateł, huku, hałasu, smaków, zapachów. Po drugim dniu przestałam się go bać, nie panikowałam, kiedy trzeba było przejść przez ulicę, zaczął być bardziej przyjazny.
W Bangkoku wszędzie są słonie, posągi buddy, jedzenie, świątynie, ludzie....ludzie, auta, auta, jedzenie i ludzie!
Po 4 dniu czułam się już w nim bardzo dobrze…
……ale cieszyłam się kiedy wsiedliśmy do samolotu, który miał nas zawieść do Krabi a stamtąd minivanem na pierwszą wyspę.
Na lotnisku w Warszawie
Zuzia pod Wielkim Buddą - światynia Wat Po
Pad Thai - to firmowe danie Bangkoku i całej Tajlandii - szczerze...mi nie posmakowało, a tu uliczny kucharz - ten to miał czyściutko w porównaniu do innych 
ChinaTown - to jest dopiero zabawa. My bylismy ok 18 gdzie dopiero ludzie sie zbierali a i tak juz było mega ciasno. Zamawiasz coś co jest wielką niespodzianką chyba ze znasz chinśki lub tajski
Zjadłam coś co zupełnie nie wiem czym było ale nawet było smaczne i żyje, nie pytajcie w jakich warunkach jednlismy, ale Tymon tez się tam stołował
Światynia Wat Arun
Sweet focia z Budda
Bangkok - dzielnica biznesowa Silom - cąlkowicie oddmienna od reszty. W tle widać na wierzowcu fote nowego Króla. Foty zmarłego króla są równie częste jak foty nowego króla. Są wszędzie. O rodzinie królewskiej nie można mówic NIC, jest to temat tabu. Za nadepnięcie np. banknotu z wizerunkiem króla - a jakże - mozna trafić do więzienia.
cdn.