Zdecydowanie odradzam!
Moja siostra miała tam wesele i można ten dzień określić jednym słowem - PORAŻKA.
Na samym początku właściciel zdaje się być prawdziwym profesjonalistą, ale po kilku spotkaniach bardziej kojarzy się z zarządcą obozu koncentracyjnego niż osobą o niebieskiej krwi (bo na takiego się kreował). W rzeczywistości ma on słabe pojęcie o odpowiednim zachowaniu się chociażby w stosunku do kobiet, a w niektórych momentach po prostu przeginał. Co chwila wymyślał jakieś nowe rzeczy za które trzeba płacić (chłodzenie napojów, owoce, ciasta). Z każdym spotkaniem rosła cena. A to mu soki podrożały, a to kelnerom musiał dać podwyżkę, itd. Tuż przed samym weselem była już tak napięta atmosfera, że jeszcze trochę i nie doszłoby do niego.
Na samym weselu nic nie mogło się odbyć, jeśli wcześniej nie było zaplanowane przez niego. Co chwila zwracał uwagę moim rodzicom: a to że jest trochę za głośno, a to że za dużo ludzi tańczy (bo sala wbrew jego zapewnieniom nie była w stanie pomieścić 70 osób, nie wiem czy 50-tka dałaby sobie radę). Niby można było wyjść na taras i miejsca byłoby więcej, ale niestety nie dopisała pogoda.
Po weselu przedstawił dodatkowy rachunek za soki, kawy i herbaty, które rzekomo były wykorzystane ponad to co było w ofercie. Na szczęście, po długich negocjacjach, zszedł trochę z ceny, bo moi rodzice poszliby z torbami.
Najzabawniejsze jest to, że na pierwszym spotkaniu powiedział mojej siostrze, że może jej dać kontakty z ludźmi którzy już mieli u niego ślub i oni mogą im powiedzieć jak pięknie było. Tak naprawdę nigdy tego kontaktu nie dostali. Moim rodzicom (przez przypadek) udało się dotrzeć do jednej pary która wyprawiała w HOTELU BOŃCZA wesele i oni im powiedzieli jak naprawdę było. Niestety było już za późno, bo do wesela mojej siostry zostało wtedy niecałe 2 miesiące.
Złe strony można by było mnoży, ale są też dobre strony. Kapela którą sugeruję właściciel jest naprawdę dobra (szczerze mówiąc w wielu sytuacjach rozładowywali bardzo napiętą atmosferę) chociaż im chyba też nie za wygodnie. W tej sali i przy tylu gościach chcących tańczyć miejsca na orkiestrę było naprawdę niewiele. Nie można też powiedzieć złego słowa o obsłudze, pracowali jak mrówki. Zresztą nie dziwię się - przy taki szefie trzeba wyrabiać 200% normy.
W sumie samo wesele nie miało nic wspólnego z ogólnie rozumianym znaczeniem tego słowa, bardziej przypominało teatrzyk kukiełko gdzie scenarzystom, reżyserem i co najgorsze głównym bohaterem był właściciel hotelu.
Jeżeli więc nie zdążyłaś wpłacić zaliczki to masz szczęście, a jak wpłaciłaś to postaraj się wymyślić jakiś pretekst który pomoże Ci wyciągnąć od niego pieniądze.
Becia.