Dziewczyny ja również zgadzam się co do garnituru, chcę żeby mój narzeczony miał w końcu porządnie skrojony garnitur który posłuży mu na kolejne lata. Ostatni kupował 6 lat temu gdy szliśmy na nasze pierwsze wspólne wesele (jeszcze wcześniejszy miał z bierzmowania

) i nie leży idealnie zwłaszcza marynarka bo jest wysoki i ma długie ręce (zawsze jest problem z rękawami) i jest przez to za dłygo bo patrzył pod długość rękawa...
także na pewno garnitur musi mieć pierwsza klasaCo do wejścia pary młodej i kroczenia przez kościół, nie podoba mi się gdy ojciec panny młodej prowadzi ją z kilku powodów, po pierwsze to jest zwyczaj amerykański, już i tak wiele nasze wesela przejeły od obcych krajów zwłaszcza z USA, akurat w kościele ślub chciałabym żeby był jak najbardziej w tradycji polskiej (nie podobają mi się też m.in."zaprzęgi" druhen i drużbów). Na błogosławieństwie się już spotykamy i od tej pory razem jedziemy i idziemy przed ołtarz do kościoła. Było wcześniej wspominane, że to jest ten moment aprobaty na ślub ze strony rodziców. jeśli ojciec odprowadza młodzi nie powinni mieć błogosławieństwa i powinni osobno jechać do kościoła - zdecydujmy się albo polska tradycja albo amerykańska. Oczywiście każdy zrobi jak chce i jeśli mu się tak podoba to wymiksuje wszystko, ale mi się tak jakoś nie widzi, jestem osobom - nie wiem sama jak to nazwać, lubiącą i szanującą tradycję (w ramach rozsądku) więc jakoś gryzie mi się to.
Tak jak piszecie pan młody jest w tedy jak taki dodatek, tak samo jeśli panna młoda sama wchodzi do kościoła i idzie do pana młodego. To jest nasz dzień, my razem będziemy się łączyć przed ołtarzem. Jakoś też bardziej dostojne wydaje mi się jak przez kościół idzie para młoda a nie sama panna młoda, ja chyba czułabym się bardziej dumna i szczęśliwa.
Akurat u nas ksiądz nie wychodzi po młodych, a mi się to podoba, zapytam księdza czy wyjdzie po nas. To mi się wydaje właśnie takie... nie wiem sama jak to opisać, przysięga jest przed Bogiem - jestem osobą wierzącą i jest ona dla mnie bardzo ważna. W święta na ogół sa mini procesje na wejście i na zakończenie mszy ksiądz z ministrantami czasami też innymi księżmi idzie przez środek kościoła, a ślub to nasze święto i to wyjście księdza z jednej strony dla mnie symbolizuje taką większość uroczystość mszy a z drugiej, że ksiądz jako przedstawiciel Boga od początku nam błogosławi.
Co do tego, że my dziewczyny bardziej się wszystko w angażujemy czy orientujemy ale panów nei można pomijać, to ostatnio zdziwiłam się gdy kupowałam suknię. Jak pokazuję jakieś dekoracje czy rozmawiamy o kolorach dekoracji raczej mało rozmowny jest mój narzeczony ale ale co do sukni chciał miec tez coś do powiedzenia. Gdy pierwszy raz byłam z mamą w Laurze był rozżalony, ze nie mam żadnych zdjęć, więc zabrałam go następnym razem - traf chciał, że znalazłam swoją suknię. Ale np. doradzał mi i widziałam, że mu zależy, żeby kupić suknię która jakoś będzie mu się podobać. Tzn może nie dokładnie bo większość mu się podobała więc miałabym szeroki wybór, ale wiedziałam, że nie podobają mu się szerokie oraz dłuuuugie welony, mi niekoniecznie - poszliśmy na kompromis i na sesje ślubną taki będę miała. Ja też chciałabym żeby wziął pod uwagę moje upodobania - w końcu mamy tworzyć parę, a nie wstydzic się co drugie na siebie założyło. Jak kupiłam już suknię musiałam mu ze szczegółami opisać jak wszystko wyglądało i chciał zobaczyć zdjęcie w welonie ale na to juz się nie zgodziłam.
paseczkowa, co do Michała Czajkowskiego my nie mamy sesji narzeczeńskiej, jakoś nie czuję takiej potrzeby. Jest bardzo elastyczny. I co do pomysłów na plener to nie rozmawialiśmy o takich szczegółach, gdy podpisywaliśmy umowę do naszego ślubu było ponad półtora roku.