Autor Wątek: "No to pięknie". Fiolka mamą, czyli życie nabiera nowych barw.  (Przeczytany 112056 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline _patka_

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 17532
  • Płeć: Kobieta
Odp: "No to pięknie". Fiolka mamą, czyli życie nabiera nowych barw.
« Odpowiedź #390 dnia: 27 Marca 2014, 14:50 »
Rzeczywiscie wymiary solidne :)
Gratulujemy!!!
Sliczna!  :D

Offline AlicjaEwa

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 6580
  • Płeć: Kobieta
  • Ja kocham tylko Ciebie, Ty jesteś moim niebem :*
  • data ślubu: 03.08.2013
Odp: "No to pięknie". Fiolka mamą, czyli życie nabiera nowych barw.
« Odpowiedź #391 dnia: 27 Marca 2014, 14:58 »
gratuluje, piękna :-* :-* :-*

Offline kurczaczek83

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 20528
  • Płeć: Kobieta
  • Igorek ur. 24.01.2014
  • data ślubu: 24.12.04
Odp: "No to pięknie". Fiolka mamą, czyli życie nabiera nowych barw.
« Odpowiedź #392 dnia: 27 Marca 2014, 15:23 »
Cudna  ;D

Wielkie gratulacje dla szczęśliwych rodziców :skacza:



Offline misia241

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 5491
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 27.08.2011
Odp: "No to pięknie". Fiolka mamą, czyli życie nabiera nowych barw.
« Odpowiedź #393 dnia: 27 Marca 2014, 16:23 »
Gratuluje ;D spora niunia :)



Offline chiquita_84
  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 14560
Odp: "No to pięknie". Fiolka mamą, czyli życie nabiera nowych barw.
« Odpowiedź #394 dnia: 27 Marca 2014, 17:46 »
Gratuluję

Offline lolalola

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 6788
  • data ślubu: 02.10.10
Odp: "No to pięknie". Fiolka mamą, czyli życie nabiera nowych barw.
« Odpowiedź #395 dnia: 27 Marca 2014, 18:44 »
Gratuluję!
Zuzia to chyba cały tata,co? ;)
Szybkiego powrotu do domciu zyczę.

Offline eovina

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 4120
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 26-12-2010
Odp: "No to pięknie". Fiolka mamą, czyli życie nabiera nowych barw.
« Odpowiedź #396 dnia: 27 Marca 2014, 19:29 »
Gratulacje  :skacza:
Ola 01.08.2011
Zofia 10.01.2014

Offline Isabel
  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 3040
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 03.09.2011
Odp: "No to pięknie". Fiolka mamą, czyli życie nabiera nowych barw.
« Odpowiedź #397 dnia: 27 Marca 2014, 22:17 »
gratulacje! cudna Zuzia!!

Offline Fiolka*

  • uzależniony
  • *******
  • Wiadomości: 1126
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 11.09.2010
Odp: "No to pięknie". Fiolka mamą, czyli życie nabiera nowych barw.
« Odpowiedź #398 dnia: 27 Marca 2014, 23:18 »
Cześć Mamuśki obecne o przyszłe! :D Na początek dziękuję Wam za kciuki, wsparcie i miłe gratulacje. Ciri zaś dziękuję za raportowanie :)

Napiszę krótko bo strasznie chce mi się spać i ręka drętwieje. Czuję się bardzo dobrze, szczególnie że przed chwilą wstałam pierwszy raz od 12 godzin. Jestem przeszczęśliwa, wręcz oszałamiająco zakochana w Zuzi. "Poród", a raczej zabieg, przebiegł w miarę bez problemów, ale dokładniej napiszę później. Generalnie stargardzki szpital polecam, ale mam też kilka uwag. Mam też małe kłopoty z karmieniem, a raczej z tym, że Zuza nie chce ssać. Ale z nakładkami idzie jej lepiej więc może się nauczymy :) I tak, to boli, ale jestem w stanie znieść ten ból dla niej.

To tyle, jeszcze raz dziękuję i do poczytania jutro! :)

Offline shar3ware

  • M&D&M
  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 8146
  • Płeć: Kobieta
  • Jaś +13.06.2012 [*]
  • data ślubu: :i_love_you:
Odp: "No to pięknie". Fiolka mamą, czyli życie nabiera nowych barw.
« Odpowiedź #399 dnia: 27 Marca 2014, 23:24 »
Ale faaajno ,że się odezwałaś! :)
Jak ja Ci zazdroszczę ,że już jesteś po! :)
Teraz juz jesteście razem z Zuzką.. :)
Powodzenia w nauce siebie nawzajem! :D  :-*



Offline ciriness

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 15056
  • data ślubu: 11.09.2010
Odp: "No to pięknie". Fiolka mamą, czyli życie nabiera nowych barw.
« Odpowiedź #400 dnia: 28 Marca 2014, 08:15 »
Fiolka wiem, że boli ale uwierz, że przejdzie. Jak chcesz karmić to przetrwasz :)
Fajnie, że wszystko u Was dobrze! Odpoczywajcie!




Offline basimir

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 6030
  • Płeć: Kobieta
  • (*)25.06.2015
  • data ślubu: 27.08.2011
Odp: "No to pięknie". Fiolka mamą, czyli życie nabiera nowych barw.
« Odpowiedź #401 dnia: 28 Marca 2014, 09:46 »
Gratuluję dużej zdrowej córeczki :)
Dużo siły i wytrwałości życzę :)
Z karmieniem poradzisz sobie :) A powiem Ci, że to normalne, że boli na początku, później będzie już tylko lepiej :) sutki muszą się przyzwyczaić, także przetrwaj ten okres, a później będzie już tylko radość ;D


Łobuziak 21.11.2013
Aniołek (*) 25.06.2015

Offline kaassia

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 7040
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 20.11.2010
Odp: "No to pięknie". Fiolka mamą, czyli życie nabiera nowych barw.
« Odpowiedź #402 dnia: 28 Marca 2014, 12:40 »
Raz jeszcze ogromne gratulacje :D
Madzia 20.01.2012
Wojtuś 27.02.2013
Agatka 18.10.2014


Żonkowo

Offline Fiolka*

  • uzależniony
  • *******
  • Wiadomości: 1126
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 11.09.2010
Odp: "No to pięknie". Fiolka mamą, czyli życie nabiera nowych barw.
« Odpowiedź #403 dnia: 2 Kwietnia 2014, 18:47 »
Cześć Dziewczyny :) Wreszcie znalazłam chwilę na opisanie moich ostatnich dni. Na wstępie napiszę, że wszystko co się wokół dzieje jest absolutnie niezwykłe, a każda chwila jest dla mnie kompletnym odkryciem. Od poniedziałku jesteśmy z Zuzanką w domu i poznajemy siebie i swoje zwyczaje.

Tak dużo chcę Wam opiać, że chyba zacznę chronologicznie, od czwartkowego poranka...

Wstałam o 6:00 rano, i wstałam to dobre słowo, bo na pewno nie obudziłam się - nie spałam ani minuty z emocji, strachu, podniecenia i tysiąca innych uczuć, które targały mną tej nocy. W środę wieczór tak mnie nosiło, że wysprzątałam całą chałupę, zrobiłam mężowi wypasioną kolację, upiekłam ciasto i po raz setny przejrzałam swoje torby do szpitala i ciuszki dla Zuzi.

Więc w czwartek o 8:00 stawiliśmy się z Pawłem na izbie przyjęć w stargardzkim szpitalu i... czekaliśmy... czekaliśmy... czekaliśmy tak ponad godzinę, aż ktoś nas gdzieś wywoła. Nagle otworzyły się drzwi i zostałam zaproszona na spotkanie z lekarzami. Szybki wywiad, USG które wykazało, że mała może mieć około 3800-4000g i nadal leży na pupie. Potem przebrałam się w koszulę (był ze mną mąż i rozmawiał w tym czasie przez telefon ze swoją mamą, więc moje przebieranie wyglądało nieco komicznie:
"-Paweł, mam zdjąć stanik?
-Mamo, Asia ma zdjąć stanik? Tak, zdejmij.
-A majtki?
-Mamo, a majtki? Mama nie wie...
-Aha, to nie zdejmę" :D )

Póżniej poszliśmy z pielęgniarką do windy i na oddziale Paweł został wysłany ze wszystkimi torbami "gdzieś", a mnie pielęgniarka zabrała w jakieś inne "gdzieś". Nie bardzo ogarniałam gdzie i po co idę, więc chwyciłam tylko swoją torebkę i zestaw do pobrania krwi pępowinowej i poszłam za nią. Znalazłam się na trakcie porodowym. Poszłam do pokoju, położyłam się na łóżku i zaczęło się - kolejny wywiad ("-Czy to pani pierwsze dziecko? -Tak. -Czy to pierwsze dziecko w tym związku? -WTF?! Tak. -Kiedy była pani ostatnio u fryzjera?..."), kroplówka (ała! nie w łokieć!) i cewnik (ałaaaaaaaaaaaaaaa!!!). I jakoś w tym momencie zaczęłam się cała trząść. Co chwila ktoś wchodził, ktoś wychodził, a to zmierzyć ciśnienie, a to temperaturę, a to sobie popatrzeć na grubaska z padaczką.

Po jakiś 20 minutach weszła pani anestezjolog i bardzo dokładnie opowiedziała, co się zaraz będzie działo ("Ale jak to zaraz?! Przecież Paweł jest "gdzieś tam"!"). Nawet nie zdążyłam zadać tego pytania na głos i już jechałam na salę operacyjną. Tam dostałam takich drgawek, że bałam się że spadnę ze stołu. Anestezjolog podała mi znieczulenie ("Ej! To nic nie boli!) i miliony mrówek zaczęły mi maszerować od ud po same kostki. Przywiązano mi ręce, zasłonięto widok i zjawiły się lekarki.

Anestezjolog cały czas opowiadała o tym co się dzieje z moim "dołem". "Teraz będzie cięcie, teraz rozchylamy powłoki, może pani poczuć szarpnięcie, a teraz już widać pupę" Ja nie ogarniałam więc tylko patrzyłam się w lampę nad głową i czekałam. W pewnym momencie obie lekarki zaczęły mnie naciskać z całej siły w żebra. Usłyszałam, że mała nie chce wyjść, więc trzeba ją wycisnąć. Obie doktorki wyciskały mi żebra aż brakło mi tchu, a ja zaczęłam na serio panikować. Tętno i ciśnienie mi rosło, aż lekarka musiała mnie uspokajać, że wszystko gra i że mam oddychać, bo o tym zapomniałam. Nagle poczułam ciepłą ciecz na swojej lewej dłoni i przeraziłam się, że to krew tak ze mnie leci. Już miałam mdleć aż usłyszałam najpiękniejszy dźwięk w swoim życiu: płacz mojej córeczki. Cała sala się śmiała, że Zuza na dzień dobry wszystko obsikała, więc już znamy jej podejście do życia. Ja zaczęłam płakać, niestety jeszcze nie mogłam jej zobaczyć. Zabrano ją na badania, a lekarki zajęły się szyciem mojego brzucha. Tak leżałam, wsłuchiwałam się w krzyki maleństwa, a łzy leciały mi ciurkiem.

Po jakiś 10 minutach jak spod ziemi pojawiła się położna z malutką czerwoną kluseczką i przystawiła mi ją do policzka. Mogłam wreszcie pocałować moje maleństwo i powitać je słowami: "Cześć Kochanie!"

(...przepraszam, krótka przerwa, znowu ryczę... cóż, hormony ::) )

Później znowu ją zabrali, nie miałam pojęcia gdzie, a mnie szyto, myto i przerzucano na łóżko szpitalne. Potem jak w filmach: podróż przez korytarz, mijające mnie lampy i totalna bezwolność: nic nie czuję w nogach, nie wiem gdzie jadę, nie wiem gdzie jest moje dziecko...

...dojechałam na salę i zobaczyłam kolejny widok, który wywołał u mnie lawinę łez wzruszenia: mój mąż trzymający w rękach maleńkie zawiniątko i uśmiechający się do mnie: "Zobacz Kochanie, to nasza córeczka". Boże, nigdy się tak nie czułam, myślałam, że serce mi wyskoczy i wybuchnie ze szczęścia!

Potem tylko leżałam i patrzyłam na moją malutką przez plastikowe łóżeczko. Po mniej więcej godzinie płożna przystawiła mi ją do piersi i to był chyba jedyny mój kontakt z nią tamtego dnia. Marzyłam, wręcz błagałam los, żebym mogła ją już wziąć na ręce, przytulić, pocałować, cokolwiek!!! Ale niestety - 12 godzin musiałam leżeć bez ruchu i tylko dzięki obecności Pawła nie zwariowałam tam do końca...

...cdn...

Offline eovina

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 4120
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 26-12-2010
Odp: "No to pięknie". Fiolka mamą, czyli życie nabiera nowych barw.
« Odpowiedź #404 dnia: 2 Kwietnia 2014, 19:37 »
Piękny wzruszający opis. Czekam na ciąg dalszy :-)
Ola 01.08.2011
Zofia 10.01.2014

Offline Vivka

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 6224
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: maj 2014
Odp: "No to pięknie". Fiolka mamą, czyli życie nabiera nowych barw.
« Odpowiedź #405 dnia: 2 Kwietnia 2014, 19:39 »

cudownie to opisałaś :) ja też się wzruszyłam ;)
czekam na dalszy ciąg :)




Offline AlicjaEwa

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 6580
  • Płeć: Kobieta
  • Ja kocham tylko Ciebie, Ty jesteś moim niebem :*
  • data ślubu: 03.08.2013
Odp: "No to pięknie". Fiolka mamą, czyli życie nabiera nowych barw.
« Odpowiedź #406 dnia: 2 Kwietnia 2014, 19:53 »
łzy mi popłynęły... to musi być niesamowite przeżycie.

Kochana a mam pytanie , o co chodzi z tym fryzjerem? nie można sie farbować przed porodem ?

Offline lolalola

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 6788
  • data ślubu: 02.10.10
Odp: "No to pięknie". Fiolka mamą, czyli życie nabiera nowych barw.
« Odpowiedź #407 dnia: 2 Kwietnia 2014, 21:21 »
Cudownie :D
Chyba jak się czyta porody innych to przypominają się własne :P
Ach, te emocje ;)
Córcia figlara, uśmiałam się z jej akcji.
Mąż super,że Cie wspierał.
A jak w domu sobie radzicie?

Offline elemelka

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 12356
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 24.07.2010
Odp: "No to pięknie". Fiolka mamą, czyli życie nabiera nowych barw.
« Odpowiedź #408 dnia: 2 Kwietnia 2014, 22:04 »
wzruszyłam się :Wzruszony: pisz dalej :-*


Offline Paulincia:)

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 6987
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 14.05.2011
Odp: "No to pięknie". Fiolka mamą, czyli życie nabiera nowych barw.
« Odpowiedź #409 dnia: 2 Kwietnia 2014, 23:06 »
matko ale rycze...
pisz dalej :Serduszka: od razu mi sie wszystko przypomnialo :)
:*:*:*


Offline misia241

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 5491
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 27.08.2011
Odp: "No to pięknie". Fiolka mamą, czyli życie nabiera nowych barw.
« Odpowiedź #410 dnia: 2 Kwietnia 2014, 23:10 »
Matko az mi sie przypomnial moj porod ;D

dawaj dalej ;D



Offline Isabel
  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 3040
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 03.09.2011
Odp: "No to pięknie". Fiolka mamą, czyli życie nabiera nowych barw.
« Odpowiedź #411 dnia: 3 Kwietnia 2014, 08:28 »
 :Wzruszony:
Panna Zuzanna wszystkich olała ciepłym moczem, super  ;D
czekam na ciąg dalszy :)

Offline Natysa

  • To co na zawsze między nami, dodaje wiary w lepszy czas;*
  • uzależniony
  • *******
  • Wiadomości: 1274
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 19.05.2012
Odp: "No to pięknie". Fiolka mamą, czyli życie nabiera nowych barw.
« Odpowiedź #412 dnia: 3 Kwietnia 2014, 13:37 »
Czytając Cię to tak jakbym przeżywała swój poród jeszcze raz, poryczałam, się, też mi córkę "wyciskali", też miałam drgawki, ciągle ryczałam, mdlałam, a te uczucie nacisku na żebra nie zapomne do końca życia... Mam nadzieje, że byłaś zadowolona ze Stargardzkiego szpitala, bo ja byłam bardzo :)
Gabriela
Zofia

Offline Fiolka*

  • uzależniony
  • *******
  • Wiadomości: 1126
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 11.09.2010
Odp: "No to pięknie". Fiolka mamą, czyli życie nabiera nowych barw.
« Odpowiedź #413 dnia: 4 Kwietnia 2014, 18:10 »
Dzięki Dziewczyny za miłe słowa :) Poród to tak intensywne i kosmiczne przeżycie, że trudno je opisać i porównać do czegokolwiek innego. Każda z nas przeżywa to inaczej, ja właśnie tak :)

AlicjaEwa - nie wiem dokładnie o co chodzi z fryzjerem, może o to, że można się skaleczyć, nabyć jakiegoś zakażenia?
Lolaola - w domu radzimy sobie coraz lepiej, z każdym dniem nabieram wprawy w opiece nad młodą i uczę się nowego rytmu życia... resztę opiszę niżej :)
Natysa - w ogólnym rozrachunku ze szpitala jestem zadowolona. Położne i pielęgniarki były bardzo opiekuńcze, na każde zawołanie, niektóre okazały się wręcz aniołami, kiedy ze łzami w oczach próbowałam małą przystawić do piersi i kompletnie sobie nie radziłam... Jedyne do czego muszę się przyczepić, to to, że co pielęgniarka to inne zdanie na dany temat. Na każde pytanie każda z nich odpowiadała inaczej, często sprzecznie niż koleżanka wcześniej (przykład: jedna kazała masować piersi żeby pobudzić laktację, druga kategorycznie zabroniła majstrować przy nich - i tak praktycznie z każdym pytaniem!). Inne zastrzeżenia do samego szpitala w relacji :)

~~~

Jak wspomniałam pod koniec mojej poprzedniej relacji, pierwsze 12 godzin było bardzo trudne. Leżenie na wznak, ścisła dieta (tylko woda małymi łyczkami), puszczające znieczulenie i niemożność choćby dotknięcia córeczki były dla mnie obezwładniające. Paweł był przy mnie cały czas i pocieszał, co jakiś czas wpadały też położne i pielęgniarki, żeby mi pomóc albo chociażby zapytać jak się czuję.

Nie wspomniałam o jeszcze jednej niedogodności. Chociaż sale w stargardzkim szpitalu są dwuosobowe, to ze względu na dużą liczbę porodów dokoptowali do nas trzecie łózko. Przez ciasnotę zaduch w sali był nie do zniesienia a i rzesze odwiedzających dały nam się we znaki. I to by było na tyle, jeśli chodzi o moje marzenie o pojedynczej sali - pomyślałam ::) Ta sytuacja trwała dwa dni, dopóki na sąsiedniej sali nie zwolniło się miejsce, ale te dwa dni były naprawdę ciężkie.

O 22:00 pozwolono mi wstać i pójść do toalety. Jak tylko to się udało, korzystałam z każdej okazji, żeby wstawać, tak by odzyskać sprawność jak najszybciej. Nie powiem, lekko nie było, podniesienie się ze szpitalnego łóżka bez użycia mięśni brzucha jest megatrudne. Do tego boląca blizna i osłabienie spowodowane niejedzeniem. Ale miałam cel - zacząć się opiekować małą, móc ją wziąć na ręce i ucałować.

Na noc zabrano nam dzieci - podobno to rutynowa procedura, a ja i tak jeszcze nie byłam w stanie nic przy niej zrobić. Postanowiłam tę noc maksymalnie wykorzystać na spanie, ale i tak nie zmrużyłam oka - rwący ból i drętwienie ręki (???) skutecznie odebrały mi ochotę na sen.

Następne dni przebiegały spokojnie, z przerwami na stres, łzy, rezygnację, frustrację i panikę. Po pierwsze problemy z karmieniem - na początku nie miałam pokarmu, a jak już się zjawił, rzeczywistością okazał się mój koszmar, który śniłam przez całą ciążę - potworny ból brodawek. Zawsze miałam wrażliwe piersi i ból był jedynym powodem, dla którego rozważałam rezygnację z karmienia. Ale zaparłam się - dam radę, choćby nie wiem co. W końcu chodzi tu o moją córkę, a dla niej zniosę wszystko. Więc zagryzałam zęby, łzy mi leciały ciurkiem, a mała ssała i płakała na zmianę, bo mój stres wpływał na laktację i jej zdolność do chwycenia. Na szczęście położne znów okazały się bardzo pomocne, pomagały mi ją dostawiać i dokarmiały butelką jak już nie dawałam rady. Do tego strsu dochodził kolejny - bałam się strasznie nawału pokarmu, który ponoć potęgował jeszcze ból. Ale przez cały pobyt w szpitalu problemem nie był nadmiar, a niedobór mleka i ten straszny ból :-\ Nie chcę straszyć przyszłych mam, może nie każdy tak to znosi, ale dla mnie pierwsze dni "z cycem" były koszmarem.

Miałam też moment totalnego załamania. W trzeciej dobie okazało się, że Zuzka ma żółtaczkę i trzeba ją naświetlać. Spędziła osiem godzin pod lampami pierwszego dnia i kolejnych osiem miała spędzić drugiego. Zostałam ostrzeżona, żeby genitalia i oczka były szczelnie zasłonięte, ale niestety nie dostałam specjanych okularków, bo, cytując położną, te które mają "są do luftu". Zamiast tego zakładałam jej gazik i opaskę uciskową na główkę. Problem polegał na tym, że niespokojną Zuzankę trudno było utrzymać dwie godziny bez przerwy w jednym miejscu. Więc te naświetlania wyglądały tak, że leżała 15 minut, potem godzina marudzenia, karmienia, płakania i znów na kwadrans pod lampy. Ale najgorszy koszmar był w czwartej dobie w nocy. Zuza miała leżeć w inkubatorze pod lampą przez dwie godziny, ale tak słodko spała, że postanowiłam, że przetrzymam ją jeszcze 30 minut, żeby nadrobić poprzednie przerwy. Było to po 4 w nocy, więc czuwanie nad nią średnio mi szło - po pięciu nieprzespanych nocach byłam wręcz wyczerpana i po prostu usnęłam. Przebudziłam się jakoś po piątej i z przerażenia wyskoczyłam z łóżka szybciej niż pomyślałam o zszytej ranie. Mała zdjęła sobie okularki :o Wyjęłam ją szybko i wtedy coś we mnie pękło. Cały ten stres ostatnich dni, te wszystkie emocje znalazły ujście. To było straszne! Położne niby mnie uspakajały, że nic się nie stało, ale ja do dziś trzęsę się na samą myśl, że z jej oczkami może być coś nie tak... Dowiem się niedługo, zapisałam ją już do okulisty.

Żeby nie było tak smutno i straszno, moją przydługą wypowiedź zakończę czymś pozytywnym. Moje drogie forumki, oficjalnie oświadczam, że zwariowałam na punkcie mojej córki i uważam, że jest ona absolutnie doskonała :) Instynkt macierzyński to niesamowita siła, bo ja już jestem gotowa dać się za nią pokroić, a samo patrzenie na nią wywołuje u mnie łzy wzruszenia. Jak opisać to uczucie? Chyba tak, że kocham ją tak, że mam wrażenie, że mi serce wybuchnie z tej miłości. To jest naprawdę piękne :)

Szpital opuściłyśmy w poniedziałek i tak zaczęła się nasza przygoda w domu ;)

A teraz coś, co forumkowe ciotki lubią najbardziej, czyli fotki:

Ja i Niunia w szpitalu:




Biedactwo w "solarium":


Już w domku - Zuzia i jej królestwo:


Kluseczkowy uśmiech dla wszystkich forumkowych ciotek:


:)

Offline elemelka

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 12356
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 24.07.2010
Odp: "No to pięknie". Fiolka mamą, czyli życie nabiera nowych barw.
« Odpowiedź #414 dnia: 4 Kwietnia 2014, 19:23 »
o rany, to miałaś przeżyć, dobrze, że położne w porządku
dzielna jesteś bardzo :-* z oczkami będzie dobrze, na pewno nic się nie stało :-*
Zuzanka słodziutka ;D


Offline eovina

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 4120
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 26-12-2010
Odp: "No to pięknie". Fiolka mamą, czyli życie nabiera nowych barw.
« Odpowiedź #415 dnia: 4 Kwietnia 2014, 19:42 »
Oj tak początki bywają trudne nie ma co czarować.
 Moja Zosia tez byla naświetlania niby nic ale jak raz pielęgniarka mi zabronila przy niej siedzieć plakalam jak bóbr. Te emocje burza hormonalna jak dla mniepo porodzie to jest najgorsze.
Ola 01.08.2011
Zofia 10.01.2014

Offline kaassia

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 7040
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 20.11.2010
Odp: "No to pięknie". Fiolka mamą, czyli życie nabiera nowych barw.
« Odpowiedź #416 dnia: 5 Kwietnia 2014, 12:52 »
Wspaniała relacja...
A Córeczkę masz przepiękną! :D
Madzia 20.01.2012
Wojtuś 27.02.2013
Agatka 18.10.2014


Żonkowo

Offline ciriness

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 15056
  • data ślubu: 11.09.2010
Odp: "No to pięknie". Fiolka mamą, czyli życie nabiera nowych barw.
« Odpowiedź #417 dnia: 7 Kwietnia 2014, 09:30 »
Piękny opis :) Słodka jest Wasza córeczka :) Początki są bardzo trudne, ale widać, że świetnie sobie dajesz radę!Teraz z dnia na dzień będzie coraz lepiej, brzucho zniknął, zaczniesz odzyskiwać siły i przyzwyczajać się do trybu.
Na pocieszenie dodam, że w takiej sali jak wy macie mniej więcej w Stargardzie ja leżałam w cztery osoby ;) a dzieci była piątka bo mieliśmy bliźniaczki :D




Offline kurczaczek83

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 20528
  • Płeć: Kobieta
  • Igorek ur. 24.01.2014
  • data ślubu: 24.12.04
Odp: "No to pięknie". Fiolka mamą, czyli życie nabiera nowych barw.
« Odpowiedź #418 dnia: 7 Kwietnia 2014, 09:47 »
Sliczna :D



Offline AlicjaEwa

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 6580
  • Płeć: Kobieta
  • Ja kocham tylko Ciebie, Ty jesteś moim niebem :*
  • data ślubu: 03.08.2013
Odp: "No to pięknie". Fiolka mamą, czyli życie nabiera nowych barw.
« Odpowiedź #419 dnia: 7 Kwietnia 2014, 13:15 »
dajesz sobie świetnie radę! choć fakt, poród to nie bajka... ale z każdym dniem będzie lepiej. Już w domku ,a to najważniejsze! ;*

cudowna jest :-* :-* :-* :-*