Ale ja nie krytykuję

Stwierdzam tylko, że ja tak nie robię. Dla mnie 4 doba gorączkowania na pewno jest powodem, żeby isć do lekarza, tylko właśnie ja nie wyobrażam sobie zawołać lekarza do domu - chyba że nie mogłabym z dzieckiem opuścić domu.
Ja na SOR z chorobą - wirusem itp nie jeżdżę, bo dla mnie nazwa jest dosłowna, Szpitalny Oddział Ratunkowy, a u mnie w mieście na Sorze sa ogromne kolejki właśnie dlatego, że ludzie nie idą do przychodni, ba, nie idą nawet do punktów nocnej i świątecznej opieki, tylko od razu na sor jadą, i potem skarżą się na kolejki, gazety u nas nie raz się o tym rozpisywały.
Rozmawiam z mamami w moi bliższym i dalszym otoczeniu, większość leci do lekarza jak tylko dziecko zakaszle czy od razu jak dostanie gorączkę, a co wtedy lekarz pomoże... Jak po kilku dniach coś się zmieni lub pogorszy lub nie mija, wtedy oczywiście, że jadę, ale np. kaszel już nauczyłam się rozpoznawać, z suchym nie jadę, chyba że zmieni się w mokry wtedy wiadomo, osłuchać, ale często sam mija, po syropach.