Jestem

Byłam na plotach u Konefqi

Już opowiadam.
Ogólnie ,ja, zestresowana blondyna wybrałam się na wizytę w deszczowa pogodę w białych spodniach i co? Doszłam do gabinetu calusieńka w kropki błota, tak mnie ładnie zachlapało

Wstyd straszny,ale co tam

Odebrałam wyniki ,a tam większość poza normą.
Załamka

Wchodzę do gabinetu z pikawą niemalże na wierzchu,lekarz ogląda wyniki i mówi,że wsio ok, a te normy obok są dla facetów.
O matko

Dobrze,ze wyników wcześniej nie odebrałam, bo bym się nadenerwowała strasznie.
Także lekko mi ulżyło, ciśnienie 130/80, uf.
Na samolocie też ok, wszystko pozamykane

Jedynie powtórzyliśmy cytologie, bo dalej są jakieś narośle na szyjce.
Podobno robią się takowe w ciąży często.
Ale tym razem lekarz nie straszył, był miły i kazał się niczym nie przejmować.
I podróżować mogę, także też pocieszające info.
Zostałam pochwalona za wagę, za ładne przybieranie

A dzidzia?
No właśnie na koniec popatrzeliśmy sobie na ekranik.
Serduszko bije, dzidzia fika,jest dobrze.
I jak to lekarz powiedział:" chłopak tak, ale nie w tej ciąży"

Co czuję?
Po ost usg już się starałam lekko przestawić, nastawić na taka wiadomość.
Także jakby nie czuję wielkiego rozgoryczenia,ale lekki żal...
Po prostu szkoda.
Jednak płakać nie ma powodu, jestem szczęśliwa,że dzidzia rozwija się prawidłowo i że jak na razie wyniki mamy dobre

Dowiedziałam się też, że lekkie kłucia to rączki i nóżki dzidzi

oraz powiększająca się macica.
Czyli tego czego się spodziewałam.
Lekarz również pocieszył,że niby można wykluczyć na dzień dzisiejszy(po 2 usg) pewne wady,ale tak naprawdę wszystko wyjdzie po porodzie.
Co jeszcze się dowiedziałam?
Że podobno witaminy wzmagają apetyt

Słyszałyście o tym?
Bo na mnie jakoś to nie działa;)
Ogólnie szczęśliwa jestem i z tego też powodu jutro udaje się z siostra na pinkshopping
