Znowu dni mi uciekają. To zadziwiające ile człowiek może siat i kartonów z potrzebymi koniecznie rzeczami nawnosić do mieszkania. Dzielny Mąż wszystkie zakupione w ikei meble skręcił i teraz jest nam już naprawdę w mieszkanku bardzo przytulnie. Oto nasz salon, który jeszcze 2m-ce temu był praktycznie zupełnie pusty.
I nasza pluszakowa kanapa kupiona z myślą o Bąblu - nie zaciąga się zupełnie, poza tym to puszowe pokrycie jest zdejmowane i można je prać w pralce. A do wyboru jest jeszcze 10 rodzajów i kolorów pokryć, które kosztują jedyne 100zł, więc jak "pluszak" nam się znudzi, to kupimy jakieś inne:
A teraz zdjęcia naszego Bąbelka, który jest już z nami prawie tydzień i jest fantastycznym kociakiem. Lubi być blisko nas i zasypiać w pobliżu (mój Mąż powiedziałby tutaj "niestety"), a my nie mamy za bardzo sił psychicznych, żeby wyrzucać go z pokoju na noc i znosić godzinne płakanie pod drzwiami. Bąbel jednak jest bardzo mądrym i dobrym kociakem - przesypia od kilku dni całe noce i kładzie się obok poduszki, w prawym górnym rogu łóżka, tak że sobie nie przeszkadzamy. Przyznam szczerze, że bałam się odpowiedzialności za takiego urwisa, który jest przecież gorszy niż 3-latek, bo bardzo łatwo stracić go z oczu i potrafi wejść do każdej dziury. Ale nie jest źle - co prawda gdy wychodzimy Bąbel zostaje zamknięty w przedpokoju, ale to stan przejściowy - jak będziemy wiedzieli, że jest już całkiem oswojony - będziemy mu zostawiać całe mieszkanie na czas naszej nieobecności.
A oto nasz Bąbelek w całej okazałości (niektóre są nieco nieostre, bo robię je bez lampy, żeby mu nie błyskać po oczach):
Śpimy na pluszowej kanapie:
I na prowizorycznym posłanku:
A tutaj już w wiklinowym koszyku, który bardzo przypadł Bąblowi do gustu:
Oczy kociaka są na razie w kolorze niesprecyzowanym - ich kolor zmienia się z niebieskich na pomarańczowo-bursztynowe (takie maja być docelowo). Na pewno będą hipnotyzujące

Wczoraj byli u nas znajomi i bałam się trochę tej wizyty - nie wiedziałam czy Bąbel nie schowa się pod kanapę i czy nie przesiedzi tam całej wizyty. Na szczęście moje obawy okazały się bezpodstawne - kociak zachowywał się uroczo - bawił się, dokazywał, a na koniec usnął na środku pokoju. Trafił się nam fajny zwierzak
