Dziewczyny muszę Wam coś powiedzieć, bo do tej pory jakoś nie mogę tego przeżyć.
Byliśmy dzisiaj na naukach przedmałżeńskich (pomijając już fakt, że od początku Proboszcz chciał narzucić swoje zdanie i tok myślenia), to tym razem wydaje mi się, że przegiął (oczywiście nikt się nie odezwał, chyba z obawy, że nie podpisze zaświadczeń itd.) - zaznaczam, że to jest proboszcz mojej parafii, w której będziemy ślubować.
Do rzeczy
dzisiejszym tematem były przeszkody w zawarciu związku małżeńskiego i jednym z nich jest niemożność poczęcia w sposób naturalny potomstwa. Stwierdził, że teraz modne jest in vitro - wiadomo, Kościół jest bardzo temu przeciwny. Dla niego to nie jest poczęcie dziecka z miłości tylko "PRODUKCJA LUDZI"!!!
Być może są osoby, które popierają to stwierdzenie czy też poglądy, ale ja do nich stanowczo nie należę i poczułam się urażona. Do tego dodał, że każdy powinien się przed ślubem przebadać, by stwierdzić czy jest płodny czy nie, bo w razie niepłodności jest niezdolny do zawarcia związku małżeńskiego!!!! byłam i jestem nadal w szoku po tym co usłyszałam