Cześć kochane. Jeszcze wczoraj i każdego poprzedniego dnia miałam Wam odpisać mega pozytywnie ale nie miałam czasu naskrobać nawet 2 zdań. Tyle mam pracy.
Ze zdrowiem w miarę, ja odzyskuje powoli siły. Mam nadzieję, że we wtorek znów pójdę na tańce do przedszkoila bo przecież nie byłam prawie miesiąc. Norberciś też wyzdrowiał póki co. Mam nadzieję, że na ciut dłużej niż kilka dni....
We wtorek wróciliśmy ze szkolenia z Częstochowy. Wyszło rewelacyjnie. Takich ocen chyba nie zebraliśmy nigdy

Jedna 4 a reszta same 5-tki i za organizacje i za efektywność i za kompetencje prowadzącego

Czyli generalnie super.
Ale dziś mam takiego doła, że głowa mała

A dlatego, że Norberciś był miesiac w domu bo był chory. Cały miesiąc bez 3 dni kiedy był w przedszkolu i przyniósł właśnie tą ową nową chorobę. Wczoraj mąż go zawiózł i płakał za nim bardzo jak go zostawił. Dziś ja go zawoziłam i już w domku mówił mi, że nie chce iść do przedszkola, pytam go czemu i że tam są jego koledzy, koleżanki i bawi się z nimi a tu się nudzi w domu. A on, że on się nie bawi z dzieśmi, bawi się ciągle sam i tęskni za Budryskiem i domkiem swoim. Dosłownie wszystko piszę. I wiecie, trudno, tak jest bo ciągle choruje. Ale ostatnio mimo, że też go nie było tyle to nigdy jeszcze tak nie mówił. Nigdy nie widziałam tak świadomego smutku i strachu u niego. Dla większości pewnie to normalne ale Norbert jest często uważany za inne dziecko bo on się nigdy nie smuci, nidgy nie ma problemów, nie wie w ogóle co to jest obrażenie się, foch czy coś takiego. A od 2 miesięcy jakiś jest już tak świadomym dzieckiem, że nawet z mężem ostatnio rozmawialiśmy, że to już taki mały człowiek w pełni świadomy co się w okół niego dzieje, nie taki 2 latek czy nawet 3 jak było pół roku temu. On jest zawsze wesoły i wiecznie uśmiechnięty, od kiedy wstanie z łózka biegający w kółko i nie pozwalający sobie usiąśc i odpocząć. gdy je śniadanie czy obiad to nawet "nogi" mu tańczą lub biegają. Wywalczyłam, że tylko nogi bo tak to cały skakał nawet podczas jedzenia

A dziś rano tak mnie zaskoczył potwornie, że przysięgam dziewczyny, że na tle każdego dnia życia mojego dziecka wyglądał jak by ktoś zrobił mu strasIzliwą krzywdę.... I wiem, że jemu jest pewnie źle bo jest tam jakby ciągle nowy, nie zna piosenek, wierszyków, nie wie z kim się bawić, kto jakie zabawki zabiera, co jest normalne a co nie. Musi się nauczyć i przyzwyczaić. Ja to wiem ale tak mnie rano zasmucił potwornie, że nie mam ochoty teraz na nic... Zaprowadziłam go do przedszkola. Poszedł tam, dał mi buzi, usiadł obok Pani swojej ale znów zrobił tą minę co rano. Nawet się popłakałam jak wyszłam z sali.
Eh... nie mam na nic ochoty. Jakoś mi tak źle straszliwie.