Według prawa kanonicznego wiara rodziców, ich życie (np "w grzechu") nie są przeszkodą do udzielenia skaramentu chrztu DZIECKU. Jesli jakiś ksiądz robi z tego problem należy pójść wyżej i tyle. Tak jak piszecie- dziecko nie jest niczemu winne! ALE w związku z tym chrzestni MUSZĄ być wierzący i to w interesie rodziców jest, aby znaleźć takie osoby, które " nie pierą własnych dzieci pasem po twarzy ale do kosciola co niedziele chodzą" tylko prawdziwych, mądrych ludzi, którzy będą potrafili (jesli dziecko zechce) wesprzeć go w wierze katolickiej. Chrzest to jest sakrament, katolicki obrzęd, a nie kolejna "jumpreza" rodzinna. Jaki sens jest chrzcic dziecko w KOŚCIELE jeśli rodzice nie są wierzący- zarówno rodzeni jak i chrzestni? ja tego nie rozumiem!
Chrzest, podobnie jak ślub kościelny, stał się, w moim odczuciu, właśnie taką imprezką pod publikę, która nie ma związku z wiarą.
A że Kościół potrzebuje reformy- pewnie że tak. Ba! nie reformy, a rewolucji

Ale jesli chodzi o sam fakt, że rodzice chrzestni powinni być wierzącymi katolikami akurat mnie zupełnie nie dziwi. Dziwi mnie to, ze Was to dziwi i oburza

Ale to moje zdanie...
I zeby było jasne- u mnie, niestety, to była po części imprezka pod publikę. Chrzestny nawet do spowiedzi nie chciał iść... ale to nie był mój wybór. Ja decydowałam o tym kto będzie chrzestną i jestem z tego powodu bardzo dumna- wiem, że będąc na mszy mama chrzestna Nikosia będzie się za niego modlić i robić mu fory tam na górze. Dla mnie to ważne.