próbna nie była jakaś masakryczna tylko do mojego welonu kompletnie pasowała...miałam kogucika i nawet nie było gdzie go dopiąć, bo tam tyle się działo...
rzesek nie robilam, bo po probnej kepki mi sie trzymaly bardzo dlugo,wiec stwierdzilam, ze dadza rade na poprawiny...niestety mi sie odkleily, wiec na poprwawiny bylam 'gola'

nie wiem w sumie dlaczego...mojej sis i tesciowej sie trzymaly
po fryzurce miałam make up na szczęście w tym samym miejscu...w sumie było nas 5 babeczek...ja, świadkowa, Mama moja i M. i żona świadka
ogólnie wszyscy się jakoś trzymali tylko teściówka taka zdenerwowana, że w ogóle nie wiedziała co się do niej mówi
jak już się zrobiłam na bóstwo
fotograf zawiózł mnie o domu
bo M. też szedł na 'fryzure slubna'
i nie miałam jak wrócić...
BARDZO ZRESZTĄ POLECAM MOJEGO FOTOGRAFA
jotgiestudio
super sympatyczny i utalentowany
wypiłam smaczną kawkę, w międzyczasie wrócił M., ogarneliśmy się ostatecznie, spakowaliśmy ostatnie potrzebne rzeczy i mogliśmy jechać do rodziców...była 13.30..
tam już Mamuśki gotowe do zapakowania nas w wyjsciowe opakowania 