prxyszłe panny młode, szczególnie te , które wiedzą ze beda sie strasznie denerwować.
Brałam ślub w ostatnią sobotę. I ja jak to ja, nerwy mam mocne, ale w kościele dopadło mnie straszsne zdenerwowanie (tylko ja w takich silnie stresowych sytułacjach nie tracę głowy), w pewnym momencie nie nadążałam z oddychaniem za tempem bicia mojego serca. Przy samej przysiędze nie widziałam nic poza błękitnymi oczami mojego mężą, a nasze ręce były pod stułą straszsnie mocno ściśnięte; nie widziałam fleszy od aparatu i musiałam się mooocno skupic aby usłydzeć głos księdza. Łzy miałam w oczach, mało brakło abym się nie rozpłakała ze wzruszenia. Wystarczyło by tyllko aby ktoś standardowo powiedział : " Gosia tylko nie płacz", a polała by się fontanna łez i wszyscy goście słyszeliby " płaczącą pannę młodą" . Ale mocny uścisk dłoni pomaga i też to, że patrzy się sobie w oczy; i cchyba na tych oczach trzeba sie skupić....
tyle o mnie. A jeśli chodzi o pana młodego, to jest troche inaczej. on nigdy (w przeciwieństwie do mnie) nie występował publicznie (akademie, wierszyki) i bał sie tej mszy strasznie. (dwa dni przed naszym ślubem byliśmy na ślubie mojej koleżanki i w tedy bardzo sie przejął tym, że zza 2 dni będzie musiał "wystąpić"). Na samym początku ślubu, tak mniej więcej mniej więcej do kazania, był potwornie stremowany, spięty, pot się po nim lał strumieniami. ale potem poszło lepiej, jak już " najgorsze" miał za sobą. Później okazało się, że jak byłam u fryzjera to on pojechał do apteki i kupił sobie ziołowe tabletki z waleriany na uspokojenie (pani mu je doradziła). rano wzioł jedną, przed samym wyjściem drugą. I myslę, że one mu też pomogły, bo na przysiędze to trzymał się lepiej ode mnie. Na zdjęciach, które mielismy przed ślubem, nie było po nim widać stresu, a po kazaniu trochkę się rozluźnił. Także myslę, że taki małe ziołowe tableteczki wcale nie zaszkodzą. A mogą pomóc.
Aha, i bardzo ważna jest tu rola księdza, który prowadzi mszę ślubną. Każdy ksiądz ( choć dla pewności można z księdzem porozmawiać wcześniej o swoim strachu i nerwach) powinien rozładować napięcie, uśmiechać się do młodych aby im dodać otuchy , a nawet trochę pożartować.
Trzymajcie się dogie przyszłe panny młode i drodzy panowie młodzi.
Stres jest duży, choć może nie u wszystkich, ale da się go opanować, trzeba tylko uwierzyć, że będzie dobrze, że dacie radę, ze robicie to dla siebie, a nie dla całej rzeszy gości. I nie ważne jest to, czy głos się wam załamie, czy popłyną łzy, ważne byście patrzyli obie w oczy i tej drugiej osobie złożyli przysięgę tak od serca płynącą.