12. VI. 2010 mieliśmy nasze wesele w Catamaranie i jesteśmy zachwyceni, a goście wręcz nie chcieli stamtąd wyjeżdżać! Wesele przeszło nasze najśmielsze oczekiwania i do dziś słyszymy od uczestników mnóstwo pochwał i miłych słów.
Menager bardzo miły, ze wszystkim szedł nam a rękę - a trochę życzeń mieliśmy (włącznie z przemeblowaniem tarasu). Zawsze był do dyspozycji, służył radą, pozwalał na wszelkie własne pomysły, dorzucił pare gratisów (do i tak już wypasionego zestawu), przedłużył nam dobę hotelową dla gości i załatwił dodatkowe miejsca w Shumie, a nawet zaproponował, że możemy zapłacić za mniejszą liczbę gości niż ta potwierdzona, (np. o 2 pary mniej, gdyby ktoś z powodów losowych jednak nie dojechał), a jeśli 100% będzie to dopłacimy za te pary po weselu.
Jedzonka było mnóstwo i przepyszne! Mieliśmy menu 255zł/os - w tym obiad i trzy gorące kolacje, stół wiejski, w którym również przez całe wesele były dostępne ciepłe posiłki: żurek, bigos, pierogi. Alkohol (wódka, dwa rodzaje wina, piwo beczkowe i wyśmienity poncz alkoholowy) bez ograniczeń, napoje zimne i gorące bez ograniczeń, deser, ciasta i owoce bez ograniczeń. A ciasta też wyśmienite, więc naprawdę nie było się do czego przyczepić, choćby człowiek bardzo chciał.
Jedzenia było tyle, że jedną z kolacji (prosiak pieczony w całości) przenieśliśmy na drugi dzień, bo nikt by już nie dał rady nic więcej zjeść, a jeszcze mnóstwo mięska zapakowaliśmy do domu. Fakt, że ślub mieliśmy dopiero o 16:00 i jeszcze musieliśmy dojechać z Katowic, więc obiad był ok. 18:00, ale i tak do 5:00 rano było cały czas coś donoszone - nawet nie dało się wszystkiego spróbować! Na weselu były 82 osoby i miejsca było w sam raz - ani za ciasno, ani wrażniea "pustego hangaru". Restauracja wprawdzie robi wesela na 100 osób, jednak wówczas salka do tańczenia mogłaby być za mała (będzie jednak powiększana chyba za rok). Domki są wyremontowane i w pełni wyposażone - po prostu cudo! Można sobie wcześniej obejrzeć. Noclegi 300zł/domek (domki 6-8 osobowe). Zarówno domki jak i restauracja są klimatyzowane, jednak w samej restauracji nie ma co wymagać super efektu, bo nie da rady żeby 80 osób zamykało za sobą drzwi My jednak mieliśmy wesele 12 czerwca - był upał 31 stopni i uważam, że przewiew, który powstawał przy otworzeniu drzwi wejściowych i na taras był znacznie przyjemniejszy i pasujący do restauracji nad wodą niż jakaś tam klima. Z resztą wszyscy całą noc się bawili i nikt nie narzekał.
Samo umiejscowienie - tu chyba nie muszę nikogo przekonywać - urocze. . . Mnóstwo zieleni, drzewek, trawnik usiany kwitnącymi stokrotkami, woda, plaża, altanka nad samą wodą przy plaży, huśtawka i ławeczki tuż obok - to wszystko umożliwiło nam zorganizowanie super przyjęcia w plenerze drugiego dnia - był prosiak w całości, piwko i napoje bezalkoholowe, kawka, herbatka i poczęstunek na słodko, leniuchowanie na świeżym powietrzu, a oprócz tego takie położenie umożliwiło nam wynajęcie żaglowca z pobliskiego ośrodka TRAMP - pierwszego dnia dla nas do zdjęć (fotograf był na motorówce, my na jachcie), drugiego dnia jacht zabierał w rejscy po Pogorii wszystkich gości, co było bardzo miłą atrakcją w tak piękną pogodę.
Dobrym rozwiązaniem jest taras, który biegnie niejako dookoła restauracji - nie tylko fajny przy zabawach typu wężyk i z powodu pięknego > widoku na jezioro, ale też goście w razie deszczu czy chęci przewietrzenia się - nie rozłażą się po całym lesie, tylko cały czas są "pod ręką" i sami też mają pod kontrolą co się dzieje w środku - nikogo nie trzeba szukać ani uskuteczniać pościgów za fanami tytoniu.
Kelnerki i kelnerzy bardzo mili, uśmiechnięci i pracowici - nikogo nie trzeba było poganiać czy o coś się prosić, sami chodzili i pilnowali żeby niczego nie zabrakło.
No nie umiemy powiedzieć złego słowa, a wspomnienia mamy przepiękne i gdybyśmy mogli cofnąć się w czasie to chętnie przeżylibyśmy to wszystko jeszcze raz i na 200% wybralibyśmy znów Catamaran! Było bosko!!!
A, no i zapomniałam dodać, że w Catamaranie nie ma żadnego problemu jeśli chodzi o diety specjalne. Na moim weselu były trzy: jedna wegetariańska, jedna cukrzycowa i jedna zupełnie specjalistyczna wg zaleceń onkologa (bardzo specyficzna i bardzo rygorystyczna). Nie tylko nie było sytuacji, że ktoś kręcił nosem, że mamy jakieś udziwnienia na naszym weselu, ale wręcz zapewniano nas żeby o nic się nie martwić, bo wszystkim się zajmą. I naprawdę tak było. Osoby będące na powyższych dietach były wręcz zaskoczone i bardzo zadowolone, bo nie było sytuacji, że jakiś posiłek czy poczęstunek ich omijał bądź musieli z czegoś rezygnować - wszystko dostawali w swojej wersji i mówili, że bardzo smaczne.
Może wydawałoby się, że to normalne i że tak przecież wszędzie powinno być, ale z doświadczenia znajomych wiemy, że nie każda restauracja idzie na takie udogodnienia (robią tylko to co jest w menu) lub każą za takie specjalne życzenia dopłacać. U nas zero problemu.