Ja uważam, że szkoda zupełnie rezygnować z oczepin, bo mi osobiście północ na weselach zawsze się z tym kojarzy. Jestem natomiast zwolenniczką oczepin krótkich i z klasą. U nas trwały łącznie niecałe 30 minut. Najpierw panny i kawalerowie. Na weselu była tylko jedna panna, więc nastąpiło po prostu przekazanie stroika kuzynce.Kawalerów było 5, oczywiście muchę złapał chłopak kuzynki. Nie był zaplanowany żaden taniec nowej pary, bo po pierwsze to nudne, a po drugie nie wiadomo kto na kogo by trafił i niekoniecznie może ktoś by miał ochotę na tańce z obcą osobą. Potem test z siedzeniem tyłem i podnoszeniem białego bądź czarnego kapelusza. Na koniec zabawa dla gości. Trzy pary zostały poproszone o przedstawienie piosenki (każda para inny gatunek) - country, Michael Jackson i piosenka włoska (z rekwizytami - gitary, mikrofony, kapelusze, rękawiczki, peruki etc.) Nikt z biorących udział nie czuł się zniesmaczony, goście tym bardziej. Nikomu się nie dłużyło.