Ja oczepin mieć nie będę
Najchętniej, to zamiast nich wyszłabym z wesela, a goście niech się bawią do białego rana. Ale zobaczymy, co z tego pomysłu wyjdzie.
Do oczepin zraziłam się jak byłam jeszcze w podstawówce na weselu u dalekiej kuzynki i tam była zabawa z podawaniem sobie wałka między kolanami... paskudstwo!!!
Zgadzam się z Tobą w pełni, po raz kolejny

Oczepiny, wódka na weselu, przyśpiewki w stylu "łoj dana, łoj dana", tańce w kółeczku i łapanie sąsiadki za dekolt tudzież pośladki... Byłem na dwóch takich weselach i wcale mnie to nie bawiło, tym bardziej więc nie widzę powodów, dla których miałbym zrobić to na moim ślubie.
A argument że "wesele bez oczepin jest jak samochód bez kierowcy" to pewna przesada. Owszem, ktoś powie, że można pójść na pewien kompromis i np. dogadać się z wodzirejem, żeby były tylko wybrane zabawy, spokojne, grzeczne. Moi znajomi na swoim weselu kilka lat temu też podobno właśnie tak "dogadali się" z zespołem, co nie przeszkodziło muzykom w decydującym momencie i tak zacząć świńtuszyć i śpiewać piosenki o treści bardzo dosłownej... Więc ja nie chciałbym żadnych kompromisów, po prostu bez oczepin, bez wódki, bawimy się dobrze, ale kulturalnie.
Pozdrawiam wszystkich.