Nadzieja a terapię to sobie można czasem w buty wsadzić wiesz?
Nie każdy ma ochotę, nie każdy w to wierzy. A jeszcze inny powie bez tłumaczenia nie i koniec. Na siłę zaciągniesz? Na siłę będziesz próbować? Generalnie już samo pytanie jest nie na miejscu. To pytanie w stylu "no to kiedy dziecko"? Nie obrażaj się czasem tu Nadziej ale takie są właśnie moje odczucia. Syty głodnego nie zrozumie. Nawet u tych z nas, które niestety przez to przeszły sytuacja wyglądała odrobinę inaczej. Możemy tylko wspierać i wyszukiwać punkty wspólne.
Rozwód podobnie jak żałoba ma swoje etapy przez które należy przejść.
(To gdzieś kiedyś, dość dawno skopiowałam dla siebie i mi to pomogło. Zrozumiałam pewne mechanizmy.)
Można wyodrębnić 3 etapy.
Etap pierwszy, tu trzeba poradzić sobie z negatywnymi emocjami, które pojawiają się w związku z rozwodem, np. smutkiem, lękiem, poczuciem winy, krzywdy i zranienia, złością, gniewem. Jakie to będą emocje i jak silne, zależy od tego, co konkretnie wydarzyło się w danym związku, jakie były powody rozpadu. Ważne jest też zaakceptowanie faktu, że te uczucia mają prawo się pojawić. Ale każdy człowiek od tego ma wolną wolę i dojrzałość, żeby swoje stany emocjonalne regulować w dojrzały sposób. Czyli to, że nienawidzi byłego małżonka, nie musi się wyrażać w przebijaniu opon w jego samochodzie.
Drugi etap polega na zdefiniowaniu samego siebie na nowo, ustaleniu nowych życiowych celów i zadań. Wprawdzie posiadanie dzieci nie pozwala wykluczyć byłego małżonka całkowicie, ale chodzi o określenie własnej linii życiowej już bez osoby, z którą człowiek się rozstał.
Trzecia faza to bilans zysków i strat, możliwie zobiektywizowany. W wyniku tego bilansu powinno się uzyskać świadomość, co to małżeństwo wniosło dobrego do życia. To mogą być wartości z różnych poziomów, np. kogoś nauczyło cierpliwości, ktoś dzięki mężowi czy żonie polubił żeglowanie. Każda osoba coś wnosi do życia człowieka. Nawet jeśli nie umiał się z nią porozumieć, jeśli go zdradziła czy skrzywdziła w inny sposób.
Przeanalizowanie tych etapów i przymierzenie ich do siebie pomaga nam zrozumieć, że te wszystkie uczucia które nami szarpią są jak najbardziej naturalne. Tak, będzie dobrze ale na początku niestety jest do d...y i nie da się tego ominąć.
Nie wiem czy wiecie ale jest coś takiego jak tabela stresu a rozwód w niej zajmuje 2 miejsce na podium.
1. Śmierć współmałżonka (100)
2. Rozwód (73)
3. Separacja małżeńska (65)
4. Pobyt w więzieniu (63)
5. Śmierć bliskiego członka rodziny (63)
6. Zranienie ciała lub choroba (53)
7. Zawarcie małżeństwa (50)
8. Zwolnienie z pracy (47)
9. Pogodzenie się ze skłóconym współmałżonkiem (45)
10. Przejście na rentę lub emeryturę (45)
Kiedyś być może pomyślała bym, że to wszystko brednie. Te etapy, skale i tabele to bełkot psychologów. Tak zapewne bym pomyślała gdybym przez to wszystko nie przeszła. Długie mi trochę wyszło
