To ja Wam powiem jak to jest jak sie jest ta „ trzecia”. Kilkaaaa lat temu jak bylam mloda i glupia i tak strasznie chcialam, zeby ktos mnie pokochal. Spotykałam sie z facetem ktory od poczatku narzekał na samotnosc, ze niby zona go zostawila, z dwojka dzieci a on taki zaradny, cudowny, No i samotny. Dalam sie nabrac, przyjezdzalam do niego 700 km, zakochalam sie, cieszylam sie jak glupia z kolacji, kwiatow.
Przyszly swieta, dwa dni przed Wigile pokłóciliśmy sie o jakas *cenzura*. Wtedy nie wiedzialam ze to specjalnie zeby nie miec ze mna kontaktu. Ja mialam swieta do Bani. Po nowym roku, bylo juz Ok, nawet byly plany zeby miec dziecko. I któregoś razu jak bylam w Szczecinie on nie mial dla mnie czasu. Okazalo sie ze byl z inna( koleznka mojej siostry). Spotkałyśmy sie a ona( tez mężatka), zaśmiała mi sie w twarz i powiedzial, ze on ma plamy zeby w czerwcu wyjechac do... swojej zony ktora od 2 lat mieszka za granica. Oczywiscie nie musze dodawac , ze zakonczylam to od razu! Pozniej los chcial, ze ja jego zone poznalam i polubiłam- ona oczywiscie niczego nie wie... ale od nie wiem, ze on ten czas jak prowadził podwojne zycie to: nosil ja na rekach, kupował prezenty, kwiaty a nawet sex byl inny. Ona to zwaliła na kryzys wieku średniego. No moze. Ale jak juz wspominalam, moja kolezanka jest juz ktorys rok z żonatym facetem. I jej niczego nie brakuje a zobie to juz w ogole- tez sie znaja...