Dla mnie najważniejsze było przy tym rozstaniu dobro dziecka. Najgorsze jak karta przetargowa jest dziecko, jak jeden małżonek drugiemu robi na złość właśnie przez utrudnianie kontaktów z dzieckiem. Mój znajomy miał taką sytuację, matka strasznie utrudniała kontakty z synem, nie raz kończyło się policja... Dla mnie to jest okropne...
No i nie chciałam tkwić w nieszczęśliwym małżeństwie... Pamiętam kiedy moi rodzice mieli się rozstawać, pamiętam jak się cieszyłam, że w końcu będzie w domu spokój, nie będzie kłótni i awantur. Mama mi powiedziała, że jednak nie rozwodzą się... Jak ja płakałam, jaka byłam nieszczęśliwa x tego powodu. A ona mi po latach powiedziała, że to dla Nas (dzieci), tylko że ja chciałam czegoś innego... Nie rozumiem myślenia że coś się robi dla dzieci... Przeciez szczęśliwy rodzić, to szczęśliwe dziecko...