Ja przez 18 lat swego zycia mieszkałam na wsi. Tam zamieszkali moi rodzice po studiach, ze względu na charakter swojej pracy. Ale moja mama nigdy się z tym nie pogodziła. Ponadto, moja mama jest bezwyznaniowa, więc wszelkie obrzędy religijne są jej obce. W pełni popieram to, że nie chce się do nich zmuszac, choć do pewnych rzeczy już i tak musiała, np. "odgrywać" swoją rólkę, jak my z bratem szliśmy do komunii i tak dalej.
Mój ojciec jest katolikiem i my także przyjęliśmy sakramenty. Moja mama nie przeszkadzała w tym nigdy.
Ona jest o wiele bardziej tolerancyjna wobec religii niż ci tak zwany "katolicy", którzy by nam żyć na wsi nie dali, gdybyśmy nie mieli chrztu czy innych sakramentów. I tak jako dziecko pamietam jak katechetka mnie opierdzielała za to, że nie było mnie w niedzielę na mszy. A rzekomo nie ma obowiązku. Jako dziecko w podstawówce bardzo to przeżywałam.
Wracając do ślubu. Błogosławieństwo to też będzie kłopot. Bo teściowie są bardzo religijni. Moi rodzice nie są. Ale przecież nie muszą się tłumaczyć przed teściami, czemu nie będą nam dawali krzyża do całowania. Tylko, że to wszystko będzie dziwnie wyglądało....