Analia dzięki wielkie
Patrycja w weekend byliśmy na łonie natury, koło Ińska, ależ było błogie leniuchowanie, grilek, pifko...bajka. W niedzielę rano dostaliśmy radosną nowinę, że siostra P. urodziła! Po południu byliśmy u niej w szpitalu, maluszek jest po prostu cudowny, nigdy nie przepadałam za różowymi niemowlakami, takim tuz po urodzeniu, ale ten mnie urzekł całkowicie

Nawet odważyłam się wziąć go na ręce, cały czas patrzył (choć pewnie widzi jeszcze słabo) i słuchał, ziewał, no i wystawiał języczek (ciamaciał), dając znać że już głodny jest

Ani razu nie zapłakał, machał sobie łapkami, chwytał tak słodko na mój palec, no cud miód i orzeszki.
W góry jedziemy w niedzielę, czyli niecały tydzień. Trza powoli się ogarniać, co wziąć, bo w piątek idziemy opijać narodziny (jak siostra P. wyjdzie ze szpitala, szczęśliwy tatuś nie ma z kim się napić

), w sobotę jeszcze zakupy, sprzątanie, (wszystko pewnie na kacu) to już wole być spakowana wcześniej

Choć pewnie będę wpatrzona w małego i nie będzie czasu pić

Właśnie,
Lola, nie wiem jak to zrobić teraz ze spotkaniem, chyba że do Was zaraz po pracy na chwilę wpadnę...
Dla najbardziej wytrwałych obiecuję wrzucić niebawem parę filmików, już nawet zarejestrowałam się na yt
