eh sama pamiętam czasy jak mojemu PM suszyłam głowę, że za dużo pracuje, że nie ma dla mnie czasu, że tylko praca i praca, w tygodniu i w weekendy, a nawet jak miał wolne to i tak telefon służbowy ciągle dzwonił, na spacery nie chodziliśmy wcale o imprezach nie wspomnę....
doczekałam się i K. zmienił pracę, pracuje na zmiany to fakt ale przeważnie po 8 godzin a jak więcej to od razu wybiera nadgodzinki i telefonu służbowego też już nie ma
i wiecie co....
jakiś czas temu mnie przenieśli do innej spółki i nie dość że mi zwiększyli etat do całego (a miałam 3/4, 9-15 i czas na wszystko) to jeszcze doszły nadgodziny

szybko zrozumiałam że w pracy po prostu nie można marudzić za dużo i jak było trzeba szłam na 6.00 nawet i o 17 wychodziłam byle wszystko zrobić jak najlepiej a za chwilę telefon służbowy mam też jeszcze dostać
ironia losu i tyle

a K. kochany zamiast mi marudzić wstaję przede mną o 4.30 i jak się budzę to śniadanko już czeka na stole

a ma święte prawo teraz też gadać, że on mnie nie obchodzi, że tylko praca - dokładanie tak jak ja marudziłam jemu
W każdym razie Nemezis przechodziłam przez to co Ty i świetnie Cię rozumiem
ale pomyśl o tym, że Twój Paweł nie robi tego tylko dla siebie
nie żądasz za wiele i trzymam kciuki żeby się udało
a co do bycia z dzieckiem do trzeciego roku życia - marzę o tym, ale w Polsce szczerzę wątpię, żeby to było realne