Dziś rano przed pracą pojechaliśmy z Darusiem do USC, ale nie dostaliśmy pozwolenia na ślub.... hehehe

, a to dlatego, że pani z USC uznała odpis aktu urodzenia Darusia za nieważny z powodu nie uiszczonej opłaty skarbowej (nie wiem jak to się stało, ale na akcie urodzenia nie miał opłaty, a mysmy tego nie zauważyli - ja swojego aktu nie musiałm mieć, bo urodziłam się w Sz-nie, ale on musiał, bo z centrum Polski pochodzi. Zadzwonił od razu do rodziców, aby poszli do USC w jego miejscu urodzenia i przysłali właściwy akt urodzenia. Hmm.... to pierwsza przeszkoda na naszej drodze do wspólnego życia - do tej pory nie natknęliśmy się na przygody i trudności. No jakieś burze w życiu pewnie nas czekają hehe

, ale co tam nie może być wiecznie cukierkowo, bo też by się znudziło.
Jak szliśmy po to zaświadczenie to śmialiśmy się i żartowaliśmy sobie

i takie texty w stylu "zaczekaj, ja się wracam zrezygnowałem, nie chcę się żenić.... a ja: wiesz ja właściwie też rezygnuję....dobra uciekamy póki czas.... no ale jak to uciekamy?? normalnie - razem oczywiście"

hehehe ale ubaw mieliśmy
