tak czytam i myślę (dzisiaj miałam wyjątkowo beznadziejny dzień) ile my wesołych momentów przeżyliśmy....ufff

aż morda sama się cieszy....
jedna tylko anegdotka...
mój PM pracuje na zmiany, więc o różnych porach wraca do domu...a tu 10 maja (nasz 1 rocznica), obiadek, winko, świece, płatki róż, muzyczka i słodkie wdzianko i tak czekam "odpicowana"

i tak czekam 4godz. PM rozładowany telefon, najgorsze myśli, wychodzę z siebie, a on tu wraca... po paru

, wesolutki, zadowolony z siebie...
no to ja mu ....

a on na to, ze się już oświadczył, więc ZAKLEPANE i teraz to on musi z tym żyć...i się cieszy

to ja do łazienki, pod prysznic, zła i głodna...wracam...a on śpi, no i nie reaguje, a ja dalej

, a on tylko coś tam mruczy...
to ja do łazienki, po wiadro i zimną wodą w niego.....chlup....15l wody poszło....
a jak szybko wstał

w rezultacie spaliśmy na foli - bo całe łóżko mokre i całą noc szeleszczenie.....szszszsz...
teraz PM się śmieje, że jestem jedyną kobietą, która zafundowała mu łóżko wodne....

pierścionek zielony

pikny!!!!!!!!