Odkopuję wątek, choć pewnie nikt mnie już nie pamięta (wiem, wiem, Marta i Tomek mnie pamiętają

Kamyczek, a Ty??...).
Chcę tylko napisać, że wakacje rowerowe z dzieciaczkiem doszły do skutku! Pojechaliśmy na 10 dni na Mazury. Mistrzunio od pierwszego wejścia do pokoju podchwycił nastrój wakacji. Totalnie się rozkręcił, zrelaksował, wyluzował. W tak świetnym nastroju dawno go nie widziałam
W sumie 7 dni siedzieliśmy na rowerach po grubych kilka godzin dziennie

Synek to uwielbia i na pytanie czy chce na rower, mówi radośnie "nio"! To "nio" to niestety po mamie... Łatwiej widocznie wypowiedzieć, niż "tak".
Były też inne atrakcje, basen, jezioro, "ja" i "ka-ka" na jeziorach, "Koń" na łące i "mmmuu".
Dziubasku! Nasz synek zrobił się maniakiem jachtów

Każdy najmniejszy w rzeczywistości, na zdjęciu, czy rysunku, cieszy jego oczka i woła wtedy "ja"
I uwaga! Obalam mit! MOŻNA odpocząć na wakacjach z małym dzieckiem

Sypialiśmy po 9 godzin, wstawaliśmy ok. 8 rano (idealna godzina), jedliśmy wreszcie regularne obiady o normalnej porze, a dużo ruchu na świeżym powietrzu przewietrzyło wreszcie nasze płuca i rozruszało zastałe przy biurkach kości

Było cudnie, pogoda dopisała, zdrówko też. I tylko znów kryzys z powrotem do pracy...

To tyle...
Nie ma już naszego wątku, więc jeszcze tu dopiszę, ze wreszcie spełniłam moje marzenie i może za jakiś czas będę spędzać całe dnie z Tymusiem. Wiecie czym się zajmuję, więc link w podpisie (choć pewnie zostanie usunięty) nie ma być formą reklamy. Chciałam Wam tylko pokazać, o czym tak pisałam w naszym wątku, co było moją tajemnicą i nadzieją dla mnie. Pisaliście mi, że mam dążyć do celu, realizować marzenia, które pomogą mi być bliżej synka. Wykonałam najważniejszy krok, choć jeszcze dużo pracy przede mną. Wszystkim Wam, którzy mnie wspieraliście, bardzo dziękuję!!!
