Wszystkie fotki wkleiłam jako minaturki, któe po kliknięciu otworzą się wpełnym rozmiarze w nowym oknie
Wyjechaliśmy w piątek rano o 8, kolega chciał jechać nawet koło 10, ale namówiliśmy go na wcześniejszą godzinę i to był dobry pomysł, bo oczywiście po drodze utknęliśmy w korku pod Makowem Podhalańskim, na dobrą godzinę ponad...Okrężną drogą, żeby ominąć korek pojechaliśmy do Rabki, na miejscu byliśmy na 12, szybkie rozpakowanie i na obiadek

po obiadku chilka odpoczynku wknajpie i poszliśmy w 9 osó- bo tylu nas było, do Rabkolandu

wyjeździliśmy się na karuzelach, pograliśmy w cymbergaja i w piłkarzyki, a wieczorem grill, imprezka, i poszliśmy spać, bo plan na 2 maja był ambitny- wypad na Turbacz- czyli jakieś 5 godzin w jedną stronę...
Oczywiście rano się okazało, że nici z wycieczki na Turbacz bo brzydka pogoda była, zrobiło się pierońsko zimno i wyglądało na to, że będzie padać deszcz- szybka decyzja i pojechaliśmy na 2 auta do Bukowiny Tatrzańskiej na termy. Po drodze słuchając radia Cb dowiedzieliśmy się, ze w Bukowinie kolejka do kasy to jakieś 2 godziny czekania...Ja z Ł., kolegą i jeszcze jedną koleżanką zrezygnowaliśmy, kolega z zoną,- pojechał na imprezkę do teściowej, jako że jego zona pochodzi z tamtych okolic, a pozostała 3 została w Bukowienie na termach...
Zapakowaliśmy się we czwókę do auta i zdecydowaliśmy, zę zahaczymy o Szaflary- tam też są termy, a jeśli będą długie kolejki to pojedziemy nad Morskie OKo... Oczywiście jak musiałąm zapomnieć kurtki więc trzeba było kupić coś ciepłego do ubrania. W szaflarach się okazało, ze kolejka nie jest długa więc zostaliśmt tam na źródełkach, wytaplaliśmy się 2 godizny.
To my na termach:

Potem pojechaliśmy do Zakopca nad Morskie oko. POszliśmy nad morskie oko późno bo o 18- wariaci, zreztygnowaliśmy w pewnym momencie i zeszliśmy ze szlaku na inny szlak, który prowadził na Waksmundzką Rówień, czy jakoś tak- warto było, mimo brzyudkiej pogody super wyglądał zamglonę góry.


I inwencja twórcza kolegi:

Do Rabki wróciliśmy o 21:30, pograliśmy w bilarda w pensjonacie i potem szybki browarwek i spanie, bo nasza czwórka miała na celu jednak dojście do Morskiego Oka, reszta osób rano wyjeżdzała do domu, a my pomknęliśmy do Zakopca
W drodze do Zakopanego, a raczej na łysą Polanę:
MY:

Nasza wesoła czwórka:

Mieliśmy nadzieję, że będą stały bryczki, zeby nie iść na nogach nad Morskie oko, ale oczywiście nie było żadnej, potem się okazało, zę lawina zeszła i zrobiły się osuwiska, które teraz są zabezpieczane i droga dla aut i bryczek jest zamkniętra, a my musieliśmy iść drogą wewnętrzną tatrzańskiego parku narodowego, a nie szlakiem, nadłożyliśmy jakieś 1,5 godz drogi. Szliśmy przez Dolinę Roztoki bodajze, a właśnie niedaleko tej doliny zeszła lawina, w tle widać schornisko w tejże dolinie- zupełnie nietknięte przez lawinę:


DO Morskiego oka doszliśmy koło południa... Warto było- pogoda była cudna, góry było pięknie widać.
Ja w drodze do morskiego oka, niedaleko Doliny Roztoki:

W drodze, juz niedaleko celu:

tyyyyle śniegu:

Morskie oko i widok na góry, jeszcze zamarznięte jezioro:



My:

i wodogrzmoty Mickiewicza, któe mieliśmy okazję zobaczyć w drodze powrotnej, bo poszliśmy jednak tą zamknięta drogą w dół:

Zjedliśmy obiadek w schronisku, posiedzieliśmy godzinkę i w drogę powrotną w dół, bo czas naglił, a nie chcieliśmy utknąć w korkach. W domu byłam na 22:30, a rano do pracy

Ale tasiemiec-

dla tych dziewczyn , które to wszystko przeczytają
