13 dni do...Do ślubu pozostało mniej niż dwa tygodnie

Wczoraj nic nie załatwiłam, ani autka ani spowiedzi... Cały dzień spałam, leżałam w łóżku, nic nie jadłam tylko piłam morza różnych soków

... Taki efekt uboczny wieczoru panieńskiego a właściwie panieńsko-kawalerskiego...no ale od początku

Z sobotni poranek udalismy się do Niemiec na małe zakupy. Po powrocie zaliczyłam jeszcze solarium a już w domku poddałam się zabiegom upiekszającym

Moja siostra przez cały dzien tajemniczo się uśmiechała, a mi z tej niepewności i ciekawości cały żołądek chodził

Po południu przyszedł siostry chłopak- Kuba i niechcący wypapalał, że czeka mnie niezła przejażdżka. Pamiętam, że kiedyś chwalili się, że szaleli na drogach terenowym Fordem Eksplorerem więc powiązałam fakty ze sobą i zaspokoiłam nieco swoją ciekawość. Wciąż jednak pozostawało pytanie gdzie mnie chcą zabrać

Grzesiek miał na 20 udać się do domu do Kuby, tak jak wczesniej ustalaliśmy, że kawalerski u Kuby a panieński raczej u mnie. Wiedziałam, że cos sie pozmieniało, bo przecież nie fundowaliby mi wycieczki wokół bloku, ale nie chcieli zdradzić żadnych szczegółów

Około 18 zaczęłam się szykować. Długa kompiel

, malowanie, kręcenie włosów, ubieranie się i byłam gotowa. Do domu wróciła siostra. Popatrzała na mnie i powiedziała, że dobrze, że założyłam spodnie. Kazała mi się ubrać tak, żeby nie było mi zimno i żebym mogła ię rozebrać, gdyby jednak było mi gorąco...Byłam zdezorientowana...

Dostałam zakaz dzwonienia do Grzesia...Nadeszła godzina 20 a my dalej siediałyśmy w domku. Dziesięć minut później siostra dostała teleon i zeszłyśmy na dół. Na podwórku zawiązała mi oczy, pokręciła mną trochę i zaczęła gdzieś prowadzić. W pewnym momencie podszedł do mnie jakiś chłopak, podał mi rękę i powiedział, żebym wsiadła. Myślałam, że wsiadam do tego auta terenowego więc wysoko zadarłam nogę...Nie mogłam trafić

Wówczas ten chłopak położył mi rękę na dachu (jak sie okazało) żeby mi było prościej wsiąść...Wydawało mi się, że wsadzają mnie do bagażnika więc powiedziałam, ze jazda taka jest niedozwolona. Wybuchnęli smiechem i podali...pas do zapięcia...niestety miałam związane oczy i nic nie widziałam...Jechaliśmy spory kawałek (ludziom podobno oczy wychodziły na wierzch, gdy widzieli nas na światłach (myśleli pewnie, że to jakieś porwanie

)) W końcu samochód ię zatrzymał. Ktoś otworzył mi drzwi, podał ręke i pomógł wysiąść...To był...mój Grześ

Pierwsze co usłyszłam to zdanie "WOW, Ekstra, jaki śliczny" Nie wiedziałam o co chodzi. Siostra rozwiązała mi oczy i...

jechałam najnowszym Fordem Mustangiem- model z 2005 roku prosto z USA...Czarny, lśniący, w skórze środek...ach...O taki:
Oczywiście nie obyło się bez małej sesji zdjęciowej

przy samochodzie, kolega siostry pojechała zostawić autko do domku i miał do nas szybko wrócić. Wszyscy weszlismy o góry...Świeczki na podłodze, wszędzie mnustwo balonów, nastrojowa muzyczka, kolacja na stole

Cudownie...Wypiliśmy kielich za te ostatnie dni kawalersko-oanieński i drugiego na drugą nogę i zaczęło się
Dziewczyny wyciągnęły mnie do pokoju i wręczyły prezent -
FUTRZANY PAS CNOTY szyty przez moją mamę

Kazały mi go założyć, zamknęły kłódkę i powiedziały, że teraz kolej Grzesia, że będzie robił zadania żeby dostac klucz

Jak mnie chłopaki zobaczyli wybuchli śmiechem, ja sama też nie mogłampowstrzymac śmiechu

Grzesiek co kwadrans dostawał różne zadania i wszystkie musiał skrupulatnie wykonać. Był więc długi, namiętny pocałunek ze mną w tańcu (utwór trwał i trwał...), wyznawanie miłości, taniec przy róże (ja byłam rurą

) i kilka innych zabaw. Grzenek zdobył klucz, otworzył pas cnoty i byłam wolna

Później potańczylismy

trochę, powspominaliśmy, pogadaliśmy. To jednak nie był koniec niespodzianek...Dostaliśmy w prezencie ja panieńską księgę gości a Grześ kawalerską księgę gości

Obie równie wspaniałe...
Do domku wróciliśmy późno w nocy, właściwie na dranem

Było super

Cały następny dzień sie byczyłam w łóżku...Wszystkim życze takiego wieczoru i tylu niezapomnianych chwil

Ludzi nie było wielu w sumie 8 osób...Wszyscy bawili się wyśmienicie...I stwierdzili, że trzeba to powtórzyć (czyzby nastepny slub się szykował

)
To chyba na tyle relacji z sobotniego wieczoru panieńsko-kaalerskiego a zaraz będa fotki

Tylko je pozmniejszam...