Cześć Foremki

Przeprosiłam za TO słowo, co trochę załagodziło sytuację. Ale jakże się D. zdziwił, że resztę podtrzymuję

spróbowałam mu to jakoś wytłumaczyć, na co słyszałam tylko "nie nie nie nie nie nie"

No to mu w końcu powiedziałam, że skoro on nie przyjmuje moich agrumentów, a jednocześnie nie pitrafi podać swoich i mówi tylko "nie nie nie" (w sensie że się ze mną nie zgadza

) to to już jego problem

Cisza panowała jeszcze jakieś dwie godziny, choć ja już sie czułam silniejsza niż przed chwilą, bo ulżyło mi, że przeprosiłam za TO i nie mam juz nic na sumieniu. A na brak chęci zrozumienia mnie, mimo moich tłumaczeń, ja już nic nie poradzę

Po tych dwóch godzinach D. powiedział obojętnie że jedzie do Bornego (20 km od Szczecinka, tam gdzie buduje się nasze mieszkanko) zobaczyć jak prace idą i czy jadę z nim. Z fochem ale oczywiście pojechałam, bo sama byłam ciekawa

Jak wracaliśmy to jakaś tam od niechcenia półsłówkowa rozmowa się nawiązała w związku z tym co mówili akurat w radio (oczywiscie zdania mieliśmy odmienne

) ale to było takie: ja "bla bla bla" D. "ble ble ble". I tyle rozmowy

Jak wróciliśmy, oglądałam sobie serial i poczułam smyrnięcie na plecach... Ha! Zwycięstwo!

Nie, no żartuję, w końcu nie chodzi o to kto pierwszy posmyra

ale chyba to, że powiedziałam, że szkoda tych ostatnich dni, jakoś podziałało... No i już się do siebie znowu przytulamy

a i kanapeczki nawet mu rano do pracy zrobiłam

bo wczoraj z moim fochem oczywiscie sam sobie robił

my często się kłócimy jak możemy spędzić ze sobą trochę czasu więcej...
jakoś tak za luźno się czujemy i za dobrze, że aż dochodzi do spięć... ogólnie jest super, ale to "super" jest przerywane incydentami...
no właśnie - czy to jest normalne?? Myślałam, że tylko my tak mamy...

Choć i tak już rzadziej niż kiedyś

no i oprócz tych kłótni związanych z coraz większą ilością wspólnego spędzonego czasu

jeszcze to:
U Nas też tak było zazwyczaj że kłóciliśmy się jak M miał wyjeżdżać do akademika, przed samą rozłąką
wtedy jest słabo bo zostaje tylko telefon, internet 
skąd ja to znam...

Tylko wciąż nie wiem dlaczego tak się dzieje...

Może to złość, że zaraz się rozstaniemy...?? I bez sensu wyładowuje się ją właśnie na tej osobie, na której nam najbardziej zależy i z którą nie powinno się w takich momentach kłócić... Ech

No ale najważniejsze że już ok

tylko szkoda, że już w niedzielę "Pa Pa" na tak długo

Jejku, co ja mówię... Wy tu się rozstajecie ze swoimi PM na długie miesiące, a ja na trzy tygodnie narzekam... Wybaczcie

hmm, choć żadna rozłąka nie jest fajna

Ok, spadam zjeść jakieś śniadanko i idę do Was

Buziaki i dziękuję że ze mną jesteście
