oj wiecie co Wam powiem, że ciesze sie że jade do domku i mam nadzieje że szybko zmeini meiszkanko bo ja już tutaj nie chce meiszkać, nie zejde juz nigdy do piwnicy w której cwiczylsimy tance i gralismy w pinponga, moze to glupie ale zaraz wam napisze dlaczego
dzis pojechalismy z rana do wesolego maisteczka, i tak mamy karty sezonowe to poejchalismy na te 3godzinki bo N. zaraz do pracy idzie, i jak juz wrocilismy podjezdzamy pod dom, a tu stoi karawan i policjai si eokazalo że w piwnicy (tej gdzie tanczylismy) powiesil sie taki Miro (słowak) poprostu masakra jakas jak sie dowiedzialam ciarki mnie az przeszly ,jeszcze wczoraj a w zasadzie dzis o 1 w nocy żył bo N z nim gadal bo tak z pracy wrocił , i jeszcze z jednaym slowakiem siedzial i sobei pili, ahhh fakt mial duzo problemów i nie jeden by sie chyba załamał, rozwod z zona, nie dostał dalej pracy, i jeszcze wczoraj cos tam rozwalilo mu sie w aucie i to chyab przelalo wszystko ale kurczeee samobujstwo to nei rozwiazanie ahh co nie zmeinia faktu ze czlowiek nei zyje jednak jak widac na obczyznie wcale nie jest kolorowo