jak Patrycja i Łukasz mieszkanie remontowali...
thriller w odcinkach.
cz. IDawno, dawno temu... a własciwie to jutro minie 2 tygodnie, jak młodzi państwo przeszli wreszcie ze sfery planó do realizacji i zamówili na konkretny termin i godzinę, remintowe ekipy.
w czwartek, 21.08.jak sie zapowuiedziali tak przybyli montazysci od drzwi- poszło szybko i sprawnie, nie pisze, ze czytso bo wiadomo jak to jets, gdy sie rozpruwa ściany i z wieeelkich wrót pragnie siemieć normalne wejsciowe.
Fachowcy z Gerdy okazali sie profesjonalistami- w trakcie pracy uroczo konwersowaliśmy, lałam panom wodę mineralna do szklanek, pepsi też nie pogardzili, ale na piwo patrzyli krzywym okiem. zrestza nie proponowałam, bo w koncu chciałam miec proste ściany, futryny i nie opadajace drzwi.
Wszystko poszło zgodnie zplanem, po ok. 7 godzinach praca została zakończona, panowie zamietli po sobie i opuscili lokal.
Dziękujemy ( fotki były kilka str. wczesniej, zapraszam)
cz.IIDokładnie tydzień po fachowacach od drzwi, niepsodziewanie ekspresowo, przybyli fachowcy od crntralnego ogrzewania a wraz z nimi... gruz, syf, zaslepki, konopie, miedziane rurki o przeróżnych średnicach, końcówki lub "ściepki" czyli to, co po przycieciu rurki zostaje oraz..... uwaga- marzenie o ściananch,które nie wygladałyby jak szwajcarski ser z dziurami

Jużna dzień dobry usłyszałąm dobiegajacy zza wezgłowia prehistorycznego łóża praprapra babci meża mojego znajomy, i w niektórych sytuacjach, (ale cholera!! nie teraz) syk towarzyszący otwieranej pyuszki z piwem- bez chmielowego napoju pan Wojtek ( ok.18 lat) "nie robi", a jak już sobie golnął "chyńc do roboty mom takoooooooooo" więc z panem majstrem, pod czujnym okiem przybyłego szefa- zabrali sie do roboty.
Dodam jeszcze, że w środę popołudniu zadzowniło mój anioł dobrej nowiny ze stwierdzeniem- pakuj manaty- o jutra kują nam centralne

więc wiadomo, akcja- karton i wilkie, błękitne worki, coby nie wsyztsko było uwalone pyłem.
Mąz wróciwszy z pracy ok 22:15 zatargał mnie i teściową do przenoszenia a włąściwie przsuwania na kartoflach mebli, któe okaząło sie były solidne fest a afest bo ani nie chciały drgnąc. 40 lat stały tam, gdzie stoja to i po co miałyby nagle nabrał ochoty do zmiany mejsca

no nic, koniec końców zakończylismy "Taniec z gratami" chile przed 1 w nocy

i teraz już foty, bo nerwów, stresów i innych uczuć towarzyszących remontom nie będę opisywac.
musiałabym stale używać kropek k....a!!
a i jeszcze jedno- naiwnie wierzyłam, ze w 2 dni uwiną siepanowie z bajzlem pt. C.O.
jutro mina tydzieńa końca nie widaccccccccccccccccc

gustowne ubranka na meblach


wybebeszona kuchnia i dziura pod oknem, bo... dawno dawno temu... babka Łukasza wymarzyła sobie szafkę "do zabudowy" we wnęce pod parapetem- dziadek lekko przesadził, bo materiał na szafkę był niczym do budowy schronu atomowego. jak bardzo sie wk.......my z meżem, jak próbowlaiśmy rozebrać to badziewie....
straszne, gwodzie o grubosci mojego małego palca a długie chyba na 20 cm.no cóz najwazniejszy jest efekt końcowy

a wczoraj rozbieralismy piec węglowy, w kuchni.
masakra. tak jak wczęsniej napisałam- jakby ktoś mi rozwalił chiński mur na środku kuchni,ale chłopcy dali radę





w duzym pokoju magazyn

z pokoju do pokoju, a co!!

tak to wyglądało, jak skończyli montować kaloryferki i ciagnac rury przez całe mieszkanie

tutaj salon i sypialnia

