Dzieki dziewczyny jestescie kochane

to wszystko sie zaczeło od siostry mojego S ... kiedys jakies 5lat temu moja szfagierka amojego S siostra poprosiła go o pomoc w sprawie kredytu...chodziło o nie wielką sume ale nie mogła dostac porzyczki bo pracowała dopierom 1 piesiąc czy jakos tak i poprosiła mojego S zeby poswiadczył za nią ze wrazie czego bedzie spłacał...no a non sie zgodził zresza ja tez nie miałam nic przeciwko wkonicu to siostra rodzinie trzeba czasem pomagac...ale sie myliłam razem znim...niedawno sie dowiedzielismy ze pozyczka nie była wogle spłacana przez 5 lat

a najsmieszniejsze jest to ze jego sis mieszka za granicą juz 2 lata i ma wszystko gdzies...więc wszystko spadło na niego to znaczy cos takiego jak komornik no bo wkoncu poswiadczył

i z niego bedą sciągac kase a nie zniej no bo mieszka za granicą i jest bezrobotna oczywiscie na utrzymaniu swojego męża...wię jesli nie zapłacimy w ciągu 12tyg prawie 8tys. to on bedzie miał komornika i przez rok bedzie mu zabierał z pensj

więc albo zapłacimy mu i bedziemy miec swięty spokuj ale wtedy nam zabraknie na wesele...a kredytu nie dostanie nigdzie mając komornika... rozmawialismy z tym facetem i jaką mamy teraz sytuacje ale co go to interesuje...a ona ma to gdzies i jest daleko

i co my mamy teraz zrobic do slubu został miesiąc juz wszystko załatwione

zawsze cos musi sie stac...ja mam jakiegos cholernego pecha
